Elektrownie wodne na Bzurze budzą protesty

Ludzie boją, że spiętrzona woda zaleje ich obejścia, pola i łąki. W Sobocie zagrożona może być także zabytkowa siedziba rycerska wraz z parkiem.
- W latach 70. ubiegłego wieku w okolicach Soboty na Bzurze istniała betonowa tama, która przyczyniała się do zalewania okolicznych gruntów - przypomina Sylwester Kubiński, wójt gminy Bielawy. - W efekcie wojsko wysadziło urządzenie wodne w powietrze.
Elektrownię wodną wraz z jazem spiętrzającą wodę w Sobocie chciała zbudować pruszkowska spółka ARKAD. Chciała, gdyż obecnie inwestycję tę stara się przejąć od niej stołeczna spółka EIP. Podobne urządzenie wodne planowane jest też w podłowickim Klewkowie. Jego mieszkańcy także nie godzą się na tę inwestycję.
W gminie Bielawy spiętrzaniu wody na Bzurze sprzeciwiają się nie tylko mieszkańcy Soboty.
- Podniesienie poziomu rzeki o półtora metra sprawi, że pod wodą znajdzie się zabytkowy park z XIX wieku - mówi Krzysztof Gajda, który nie tak dawno nabył od walewickiej stadniny koni zabytkowy kompleks z rycerskim zameczkiem z przełomu XIII i XIV wieku. - Nasi prawnicy sprawdzają, czy podczas wydawania zezwoleń wodno-prawnych wzięto pod uwagę przepisy związane z ochroną dóbr kultury. Jeśli okaże się, że tak, to nie zawahamy się powiadomić prokuratury - dodaje przedsiębiorca.
Sławomir Studniarek z pruszkowskiej spółki ARKAD twierdzi, że od pięciu lat stara się o powstanie na Bzurze sieci elektrowni wodnych i od początku nie było tajemnicą, że spiętrzona woda wejdzie do sobockiego parku

Więcej w środowym (11 lutego) wydaniu "Dziennika Łódzkiego" i piątkowym (13 lutego) wydaniu internetowym ITS Plus