Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patriotycznie zakręceni: Artur Michalak

Rafał Klepczarek
Artur Michalak
Artur Michalak Rafał Klepczarek
Patriotycznie zakręceni. W ramach naszej akcji "Patriotycznie Zakręceni" podpytujemy osoby znane, między innymi lokalnych działaczy, czym jest dla nich lokalny patriotyzm. Na ten temat rozmawialiśmy też z Arturem Michalakiem, szefem miejskiego wydziału promocji łowickiego ratusza.

Urodził się Pan w Sieradzu, pochodzi spod Kalisza, a mieszkał w Łodzi i w Warszawie. Które z tych miejsc jest dla Pana małą ojczyzną?
- Na pewno Łowicz. Mieszkam tu i pracuję. Mam tu rodzinę i czuję się łowiczaninem. W swoim życiu mieszkałem w wielu miejscach, ale to właśnie w Łowiczu patriotyzm lokalny jest najbardziej rozwinięty. Łowiczanie czują nie tylko związek z własnym miastem, ale także bardzo widoczną chęć utożsamiania się z nim na zewnątrz. Tablice wielu aut osadzone są w ramkach z łowickimi pasiakami, panie chętnie wybierają odzież i biżuterię nawiązującą do księżackiego folkloru, a panowie nie stronią od koszul czy krawatów z łowickimi haftami.

Kto, Pana zdaniem, zasługuje w Łowiczu na miano patrioty lokalnego?
- Lokalnym patriotą jest dla mnie Krzysztof Kaliński i mówię to nie dlatego, iż pracuję w jednostce kierowanej przez burmistrza Łowicza. Całym sercem kultywuje on lokalną tradycję oraz pielęgnuje historię miasta i regionu.

Jak Pan dba o swoje miasto?
- Jestem zawodowo związany z Łowiczem. W swojej codziennej pracy staram się promować Łowicz w całym kraju. Dbam też o jego dobry zewnętrzny wizerunek. Przez lata działałem też w organizacji (Forum Młodych Łowiczan - przyp. red.), która organizowała choinki dla najbiedniejszych dzieci z miasta oraz wypełniała wolny czas łowiczan organizując m. in. spływy kajakowe na Bzurze.

Pana ulubione miejsce w Łowiczu to...
- To na pewno kino Fenix oraz park nad Bzurą. Jestem kinomanem, a poza tym z łowickim kinem, w którym niegdyś pracowałem, łączą mnie miłe wspomnienia. Z kolei błonia są wyjątkowym w mieście miejscem rekreacyjnym, w którym lubię spędzać wolny czas. Wyjątkowym, gdyż łączą w sobie walory, których poszukuje osoba chcąca odetchnąć od miejskiego zgiełku z historią. Mamy tam więc nie tylko estetyczne alejki spacerowe, place zabaw, które przyciągają w sezonie letnim setki dzieci czy obiekty sportowe, ale także pomnik poświęcony ofiarom hitlerowskich obozów pracy przymusowej. A wszystko to otoczone malowniczo płynącą Bzurą i rzeczką Malinówką.

Czy kupuje Pan produkty miejscowych producentów? Ma Pan jakieś ulubione?
- Oczywiście. Kupuję pyszne mleko produkowane przez Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Łowiczu. Jestem też miłośnikiem dżemów, konfitur i powideł produkowanych w Łowiczu przez Agros Nova oraz surówek, które komponuje spółdzielnia Pszczółka.
Co zmieniłby Pan w Łowiczu?
- Na pewno wygląd Starego Rynku. Łowicz jest pełnym historycznych zabytków miastem chwalonym za czystość przez licznie odwiedzających je turystów. Skazą na jego wizerunku jest jednak centrum Starego Rynku, które zajmuje parking. Nijak komponuje się on z piękną bazyliką mniejszą, zabytkowym ratuszem, ciekawymi architektonicznie kamieniczkami oraz odnowionym ostatnio gmachem muzeum w Łowiczu.

Czuje się Pan Europejczykiem, Polakiem czy może Księżakiem?
- Polakiem. Jako osoba przyjezdna nie śmiałbym określić się mianem Księżaka. W Łowiczu każdy przecież wie, że są tu ptoki, czyli ci nabyci i krzoki, czyli ci z łowickimi korzeniami. Jak już wcześniej mówiłem, czuję się też łowiczaninem.
rozmawiał: Rafał Klepczarek

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto