Radni SLD Robert Wójcik i Ryszard Szmajdziński chcą obciąć miesięczne uposażenie burmistrza Kalińskiego z 12 tys. 309 zł do kwoty 11 tys. 400 zł, czyli o blisko siedem procent. Obaj podkreślają, że wysoka pensja włodarza Łowicza jest bardzo źle odbierana przez mieszkańców.
- Niemoralne i nieetyczne jest to, że burmistrz 29-tysięcznego miasteczka zarabia zaled-wie o 57 zł mniej niż wynosi dopuszczalna prawem pensja szefa samorządu liczącego do 100 tys. mieszkańców - uważa radny Wójcik. - Przecież skala budżetu, a co za tym idzie ilość pracy, którą ma burmistrz Łowicza w porównaniu z włodarzem trzykrotnie liczniejszej gminy jest nieporównywalna.
Krzysztof Kaliński może jednak liczyć w każdej sytuacji na poparcie co najmniej 14 z 21 miejskich radnych. - Burmistrz dobrze pracuje i należą mu się te pieniądze - uważa koalicyjny radny Piotr Gołaszewski (PiS). - Jego wkład pracy w wykonywanie obowiązków służbowych jest znacznie większy niż w przypadku okolicznych wójtów czy burmistrzów.
Rada Miejska w Łowiczu nad obniżką uposażenia burmistrza będzie debatować 28 lutego. Wynik głosowania można przewidzieć już dziś i na pewno nie będzie on po myśli opozycji. Zresztą, w kuluarach burmistrzowscy radni mówią wprost, że dopóki sygnału o obniżce pensji nie dostaną od głównego zainteresowanego, to nie ma o niej nawet co marzyć.
Nie tylko wygórowana pensja Krzysztofa Kalińskiego kole w oczy podatników.
W styczniu Rada Gminy w Łyszkowicach podniosła sobie diety o 50 proc. Jakby tego było mało, są one tak skonstruowane, że radny, który przez cały miesiąc nie zrobi nic dla wyborców, i tak dostanie prawie 200 zł. Jak to możliwe?
Grupa łyszkowickich radnych złożyła wniosek o zmianę sposobu i wysokości naliczania diet. Wcześniej radni dostawali po 150 złotych za uczestnictwo w każdej komisji i sesji. Średnio miesięcznie dawało to dwa posiedzenia, czyli do portfela radnego trafiało nieopodatkowane 300 złotych.
Na styczniowej sesji diety zryczałtowano i ustalono ich wysokość na 450 zł miesięcznie. Co prawda za każdą nieobecność członka rady dieta jest obniżana o 30 proc., ale jak łatwo wyliczyć przy dwóch nieobecnościach radnego w ciągu miesiąca i tak dostanie on 180 zł do ręki.
- Nasi radni są bardzo sumienni i sporadycznie się zdarza, aby kogoś nie było - twierdzi Irena Pająk, szefowa Rady Gminy w Łyszkowicach. - Po podwyżce nasze diety nie odbiegają od tego, co dzieje się w sąsiednich gminach.
Innego zdania jest radny Michał Kruk, który nie poparł pod-wyżki diet.
- Bieda aż piszczy, a my podnosimy sobie diety - oburza się. - Dla mnie to działanie nieodpowiednie do sytuacji ekonomicznej i urzędu, i społeczeństwa - mówi radny Kruk. - Wskazywano nam, że w sąsiednim Nieborowie radni mają po 500 zł diet miesięcznie. No i cóż z tego? - pyta. - W sąsiednich Domaniewicach członkowie rady dostają tyle samo, co my przed podwyżką i jest dobrze.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?