Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma szans na obniżkę pensji burmistrza

Rafał Klepczarek
Radny R. Wójcik (z lewej)  uważa, że burmistrz zarabia  za dużo
Radny R. Wójcik (z lewej) uważa, że burmistrz zarabia za dużo Rafał Klepczarek
Opozycyjni radni domagają się obniżenia pensji burmistrza Łowicza. Już teraz wiadomo, że nie pozwolą na to wspierający Krzysztofa Kalińskiego członkowie rady. W tym tygodniu żadna z czterech komisji Rady Miejskiej w Łowiczu, opiniujących projekt uchwały w tej sprawie, nie poparła pomysłu opozycji.

Radni SLD Robert Wójcik i Ryszard Szmajdziński chcą obciąć miesięczne uposażenie burmistrza Kalińskiego z 12 tys. 309 zł do kwoty 11 tys. 400 zł, czyli o blisko siedem procent. Obaj podkreślają, że wysoka pensja włodarza Łowicza jest bardzo źle odbierana przez mieszkańców.
- Niemoralne i nieetyczne jest to, że burmistrz 29-tysięcznego miasteczka zarabia zaled-wie o 57 zł mniej niż wynosi dopuszczalna prawem pensja szefa samorządu liczącego do 100 tys. mieszkańców - uważa radny Wójcik. - Przecież skala budżetu, a co za tym idzie ilość pracy, którą ma burmistrz Łowicza w porównaniu z włodarzem trzykrotnie liczniejszej gminy jest nieporównywalna.
Krzysztof Kaliński może jednak liczyć w każdej sytuacji na poparcie co najmniej 14 z 21 miejskich radnych. - Burmistrz dobrze pracuje i należą mu się te pieniądze - uważa koalicyjny radny Piotr Gołaszewski (PiS). - Jego wkład pracy w wykonywanie obowiązków służbowych jest znacznie większy niż w przypadku okolicznych wójtów czy burmistrzów.
Rada Miejska w Łowiczu nad obniżką uposażenia burmistrza będzie debatować 28 lutego. Wynik głosowania można przewidzieć już dziś i na pewno nie będzie on po myśli opozycji. Zresztą, w kuluarach burmistrzowscy radni mówią wprost, że dopóki sygnału o obniżce pensji nie dostaną od głównego zainteresowanego, to nie ma o niej nawet co marzyć.
Nie tylko wygórowana pensja Krzysztofa Kalińskiego kole w oczy podatników.
W styczniu Rada Gminy w Łyszkowicach podniosła sobie diety o 50 proc. Jakby tego było mało, są one tak skonstruowane, że radny, który przez cały miesiąc nie zrobi nic dla wyborców, i tak dostanie prawie 200 zł. Jak to możliwe?
Grupa łyszkowickich radnych złożyła wniosek o zmianę sposobu i wysokości naliczania diet. Wcześniej radni dostawali po 150 złotych za uczestnictwo w każdej komisji i sesji. Średnio miesięcznie dawało to dwa posiedzenia, czyli do portfela radnego trafiało nieopodatkowane 300 złotych.
Na styczniowej sesji diety zryczałtowano i ustalono ich wysokość na 450 zł miesięcznie. Co prawda za każdą nieobecność członka rady dieta jest obniżana o 30 proc., ale jak łatwo wyliczyć przy dwóch nieobecnościach radnego w ciągu miesiąca i tak dostanie on 180 zł do ręki.
- Nasi radni są bardzo sumienni i sporadycznie się zdarza, aby kogoś nie było - twierdzi Irena Pająk, szefowa Rady Gminy w Łyszkowicach. - Po podwyżce nasze diety nie odbiegają od tego, co dzieje się w sąsiednich gminach.
Innego zdania jest radny Michał Kruk, który nie poparł pod-wyżki diet.
- Bieda aż piszczy, a my podnosimy sobie diety - oburza się. - Dla mnie to działanie nieodpowiednie do sytuacji ekonomicznej i urzędu, i społeczeństwa - mówi radny Kruk. - Wskazywano nam, że w sąsiednim Nieborowie radni mają po 500 zł diet miesięcznie. No i cóż z tego? - pyta. - W sąsiednich Domaniewicach członkowie rady dostają tyle samo, co my przed podwyżką i jest dobrze.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto