Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dowódca JRG na ławie oskarżonych

Rafał Klepczarek
Proces strażaka odroczono do listopada
Proces strażaka odroczono do listopada Rafał Klepczarek
Przed Sądem Rejonowym w Łowiczu rozpoczął się proces Krzysztofa J., dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej. Oskarżony mieszkaniec gminy Zduny, będący także szefem związku zawodowego strażaków Florian w łowickiej jednostce PSP, nie przyznaje się do winy.

Prokuratura Rejonowa w Łowiczu przesłała do sądu dwa akty oskarżenia dotyczące jednego z najważniejszych funkcjonariuszy Komendy Powiatowej PSP. 36-letni starszy kapitan oskarżony jest o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz o niedopełnienie obowiązków służbowych. Grozi mu do 10 lat więzienia.
14 zarzutów postawionych Krzysztofowi J. dotyczy szkoleń, które znany strażak przeprowadził dla firmy małżonki wśród pracowników Banku Spółdzielczego Ziemi Łowickiej na terenie powiatów: łowickiego, skierniewickiego i brzezińskiego oraz seminarium BHP dla pracowników Gimnazjum nr 1. To ostatnie odbyło się w Ośrodku Kształcenia Zawodowego w Łowiczu. W mieście nad Bzurą prowadzi go Zakład Doskonalenia Zawodowego w Łodzi.
Mieszkaniec gminy Zduny dorabiał na boku bez zgody Jac-ka Szeligowskiego, komendanta powiatowego PSP w Łowiczu. Co gorsza, strażacki oficer przeprowadzał szkolenia przebywając na płatnym zwolnieniu lekarskim. Zdaniem śledczych, miało to wyrządzić szkodę niematerialną, naruszając w społeczeństwie dobry wizerunek PSP. - Ludzie dzwonili do mnie ze skargami, że mój podwładny zarobkuje dodatkowo będąc na zwolnieniu lekarskim - opowiada Jacek Szeligowski, szef PSP w Łowiczu. - Prosiłem o przesłanie skarg na piśmie, ale ludzie bali się donieść na J.
Do Andrzeja Witkowskiego, komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi, na początku 2013 roku trafił jednak anonim w tej sprawie. Zlecił on oficjalnie komendantowi Szeligowskiemu zbadanie całej sprawy. Okazało się, że zgoda przełożonego na dodatkową pracę poza służbą wygasła Krzysztofowi J. w połowie 2012 roku. Jednak nadal realizował on zlecenia przyjęte przez firmę żony.
Krzysztof J. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Twierdzi, że od początku swojej służby w PSP w Łowiczu, czyli od 2001 roku, wykonywał dodatkową pracę na podstawie pozwoleń otrzymywanych przez kolejnych szefów łowickiej jednostki PSP. Zazwyczaj były one udzielane mu na rok.
- Po prostu przeoczyłem fakt, iż ostatnia wydana mi zgoda obejmowała zaledwie pół roku - wyjaśnia dowódca JRG PSP w Łowiczu.
Co do pracy dla firmy małżonki w czasie zwolnienia lekarskiego, 36-latek przypomina, że jako dowódca jednostki ratowniczej bierze udział w akcjach i musi odznaczać się pełną sprawnością psychoruchową. Kontuzja kolana, której nabawił się czasie służby, uniemożliwiała mu pracę w PSP, ale nie miała wpływu na prowadzone przez niego poza służbą szkolenia.
Drugi akt oskarżenia, który będzie oceniał łowicki sąd, wiąże się z niedopełnieniem przez strażaka obowiązków służbowych. Zdaniem śledczych, Krzysztof J. , jako specjalista od spraw BHP w PSP w Łowiczu, nie podjął w kilku przypadkach postępowania w sprawie wypadków na służbie. Doszło do nich w PSP w Łowiczu. Oskarżony twierdzi, że o części wypadków nawet nie wiedział, a poza tym, w jednostce straży pożarnej nie jest specjalistą od BHP, a dowódcą JRG.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto