Walczą z przejadaniem dotacji

O miejskie wsparcie ubiega się wiele organizacji. W tym roku ratusz planuje wydać na dotacje ok. 6,8 mln zł. Ponad 900 tys. zł zostało rozdysponowane w ramach konkursów na pomoc dla stowarzyszeń, klubów sportowych i innych organizacji pozarządowych. Radnym opozycyjnym nie podoba się, że znaczną część pieniędzy przeznaczają one na wydatki osobowe.
- Nie może być tak, że jedno ze stowarzyszeń wspierające osoby w średnim wieku i starsze dostaje 20 tys. zł dotacji, z których 4,5 tys. zł bierze księgowa - mówi oburzony radny Robert Wójcik. - Miasto powinno dotować konkretne działania merytoryczne, a nie płacić pensje ich wykonawcom.
Radny Ryszard Szmajdziński dodaje, że część stowarzyszeń działających społecznie tylko takie udaje. - Jeżeli ktoś chce prowadzić profesjonalną działalność i liczy na konkretne gratyfikacje z tego tytułu, to niech nie kryje się pod płaszczykiem organizacji działającej społecznie, gdyż dochodzimy do tego, że jej szef, owszem działa społecznie, ale już zatrudniona osoba z najbliższej rodziny dostaje za to wynagrodzenie - twierdzi Szmajdziński.
Z naszych ustaleń wynika, że w przypadku działalności oświatowo-społecznej łowickie organizacje pozarządowe na koszty administracyjne dotowanej działalności przeznaczają do 22 proc. otrzymywanych z ratusza pieniędzy. W przypadku zaś zadań sportowych na wynagrodzenia idzie już blisko 40 proc.
Przykładem może być Uczniowski Miejski Klub Sportowy Księżak. W tym roku otrzymał on 90 tys. zł dotacji, z których na koszty osobowe przeznaczył połowę. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że klub wyłożył też z własnej kieszeni na realizację projektu 23 tys. zł. Mimo to pensje trenerów, sędziów oraz inne koszty osobowe i tak pochłaniają blisko 40 proc. otrzymanych funduszy. - Jeżeli obetnie się nam pieniądze na obsługę księgową oraz wynagrodzenia dla trenerów i sędziów, to padniemy tak, jak ŁKS w Łodzi - uważa Zbigniew Mitek, szef UMKS Księżak. - Już teraz zdarzało się, że musieliśmy oddać mecz walkowerem, bo było to dla nas korzystniejsze finansowo niż wyjazd na koszykarskie rozgrywki na drugi koniec Polski.
Ponad 38 proc. ze 140 tys. zł otrzymanych z miasta na wynagrodzenia trenerów wydatkuje natomiast Miejski Uczniowski Klub Sportowy Pelikan. - Prowadzimy osiem grup piłkarskich, a nasi trenerzy dostają miesięcznie raptem 500-600 zł - mówi Kamil Górski z MUKS Pelikan. - Gdybyśmy nie mogli przeznaczać na wynagrodzenia tyle pieniędzy co obecnie, to klub przestałby istnieć.
Burmistrz Krzysztof Kaliński zgadza się z opozycją, że dotowane podmioty powinny mniej pieniędzy przeznaczać na osobową obsługę projektów. Szef miejskiego samorządu rozważał nawet wysłanie do wszystkich stowarzyszeń w mieście związane z tym pisma. Pojawił się też inny pomysł, który wydaje się bardziej realny.
- Ponieważ chcemy, aby miejskie pieniądze trafiały konkretnie na realizację danego zdania, to w przyszłym roku w kolejnej edycji konkursu wśród kryterium oceny złożonych wniosków zapiszemy, iż koszty osobowe nie powinny przekraczać 10 proc. - informuje Małgorzata Nowak, naczelnik wydziału spraw społecznych łowickiego ratusza, zajmującego się dotacjami na cele społeczno-oświatowe.
Czy podobnie będzie z konkursami na dotowanie działań z zakresu sportu? Burmistrz Krzysztof Kaliński poinformował nas, że tak się właśnie stanie. Jesienią okaże się jak w praktyce wygląda walka z przejadaniem dotacji.