Opozycja miała rację

Pod koniec września 2012 roku władze powiatu łowickiego kierowane przez Krzysztofa Figata (PSL) zgodziły się, aby przygodna firma z Białegostoku za 20 tys. zł pokryła dywanikiem asfaltowym plac, na którym po deszczu tworzyły się kałuże. Opozycja (PiS i Koalicja Ziemi Łowickiej) od razu zainteresowała się tą inwestycją, gdyż szybko okazało się, że niewłaściwie wykonano odwodnienia terenu. Pod jej naciskiem w końcu przyznali to nawet rządzący.
Komisja rewizyjna podjęła nawet decyzję, aby zbadać jakość masy bitumicznej położonej przy ul. Stanisławskiego. Okazało się jednak, że pobrano za mało materiału do badań. Wzięcie kolejnych próbek zablokowali radni z koalicji rządzącej powiatem (PSL, PO, SLD, RŁ). Uznali oni, że po kilku miesiącach od realizacji inwestycji sprawdzanie jakości masy bitumicznej mija się z celem. W akcie protestu opozycja całkowicie zrezygnowała z prac w komisji, której zadaniem jest patrzenie rządzącym na ręce.
- Na skutek zimowych warunków atmosferycznych w wykonanej warstwie asfaltowej pojawiły się liczne ubytki - informuje wicestarosta Kosmatka. - Kilkakrotnie próbowaliśmy bezskutecznie poinformować wykonawcę prac o zaistniałej sytuacji. Niestety, nie podejmuje on naszej korespondencji.
Ponieważ firma Marka Birda w umowie podpisanej z władzami powiatu dała roczną rękojmię na jakość wykonanych 27 września prac, to władze powiatu uznały, że wykonawca uchyla się od odpowiedzialności i powiadomiły o sprawie śledczych.
- Obecnie zbieramy do analizy materiał dowodowy, który pozwoli nam ocenić, czy doszło do naruszenia prawa, czy też nie - informuje Jacek Banachowicz, komendant powiatowy łowickiej policji.
Rządzący powiatem próbują przekonać opozycję do powrotu do prac w komisji rewizyjnej. Ta domaga się jednak uzyskania w niej większości członków.