Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy 77-stronicowy akt oskarżenia pogrąży wójta Łyszkowic

Rafał Klepczarek
Włodzimierz T. kierował Urzędem Gminy w Łyszkowicach od 1989 roku
Włodzimierz T. kierował Urzędem Gminy w Łyszkowicach od 1989 roku Rafał Klepczarek
W styczniu Sąd Rejonowy w Łowiczu wyznaczy termin pierwszej rozprawy przeciwko Włodzimierzowi T. Zawieszonemu w czynnościach służbowych wójtowi Łyszkowic postawiono 167 zarzutów. 55-latek bagatelizuje je i zapewnia o swojej niewinności.

Liczący 77 stron akt oskarżenia przeciwko samorządowcowi z Łyszkowic trafił już do łowickiego sądu. Jego lektura jest porażająca. Wynika z niej, że rządzący Łyszkowicami i okolicą od 1989 roku Włodzimierz W. umiał zadbać o siebie oraz rodzinę, a traciła na tym gminna kasa.
Ze 167 zarzutów blisko 60 dotyczy fikcyjnych podróży służbowych wójta. Z ustaleń policji, która monitorowała telefon oskarżonego w latach 2010 - 2012, wynika, że do gminy trafiały delegacje mające być dowodem wyjazdów służbowych jej włodarza, m. in. do Łowicza, Łodzi, Skierniewic i Żyrardowa, do których faktycznie nie doszło. Wójt niesłusznie pobrał z tego tytułu z gminnej kasy ok. 5 tys. zł.
Z oskarżeń stawianych samorządowcowi najbardziej bulwersują opinię społeczną te dotyczące nepotyzmu i kumoterstwa. Włodzimierz T. miał nakazać dyrektorom łyszkowickiego przedszkola oraz podstawówek w Łyszkowicach i Kalenicach zatrudnienie kojarzonych z nim i jego żoną ( jej także miał pomóc znaleźć pracę) sześciu osób. Wśród nich znajdują się aż trzy noszące to samo nazwisko co wójt. - Nie wszystkie są ze mną spokrewnione - tłumaczy Włodzimierz T. - Poza tym, to nie ja ich zatrudniałem, a dyrektorzy szkół, którym niczego nie narzucałem.
Co więcej, włodarz gminy miał, według śledczych, przymuszać dwie dyrektorki Przedszkola w Łyszkowicach: Marię Dąbrowską oraz Halinę Kucińską do robienia przedszkolnych zakupów w sklepach należących do jego bliskich. Miał, gdyż ostatnia z pań tego nie potwierdza.
Z ustaleń prokuratury wynika natomiast, że aż 80 proc. artykułów kupowanych do przedszkola pochodziło z punktów sprzedaży należących do osób związanych z wójtem. Co ciekawe, kupowano je, choć część towaru wzbudzała wątpliwości co do jego jakości.
Szokujące są też ustalenia śledczych dotyczące roku 2006. Wójt W. miał nakazać dyrekcji przedszkola zakupienie od firmy jego syna używanej i awaryjnej zmywarki. Pochodziła ona ze zlikwidowanej restauracji w Łowiczu. Przedszkole nabyło sprzęt za blisko 5 tys. zł.
Dwa lata później musiało kupić nową. Zakup sprzętu kosztował 6 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto