Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ze skierniewickiego targowiska coraz trudniej wyżyć. Kupcy walczą o swoje

Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik
Skierniewickie targowisko, mimo coraz większej konkurencji, wciąż jest bardzo popularne wśród mieszkańców Skierniewic i okolicy. Przeżywa jednak trudności. Kupcy dostali właśnie informację o 15-procentowym wzroście stawki rezerwacyjnej. Są i inne problemy.

Targowisko dysponuje około 300 miejscami i tyle mniej więcej osób tam handluje.
Jedni swoje miejsca opłacają przez cały rok, inni rezerwują jakieś miejsce i za kwotę od 5 do 10 złotych dziennie handlują okazjonalnie. Najwięcej wśród takich „meteorów” jest obcokrajowców, którzy za grosze sprzedają ciuchy. I głównie do nich handlowcy mają uwagi.

- Przyjeżdżają na parę godzin, płacą tylko placowe, a potem odjeżdżają zostawiając mnóstwo toreb foliowych, kartonów czy wieszaków - mówi Elżbieta Brzezińska, jedna z handlujących na targowisku. - Ich śmieci są uprzątane przez firmę, której Zakład Utrzymania Miasta płaci miesięcznie 5 tysięcy złotych, a więc kosztami, a co za tym idzie i podwyżkami, jesteśmy obciążeni my, handlowcy, którzy uczciwie płacimy przez cały rok. Mało tego - do kontenerów ustawionych na targowisku wyrzucają odpady wszyscy, także osoby postronne. Sama kiedyś podjechałam i wyrzuciłam do kontenera swoje śmieci. Czekałam, czy ktoś się tym zainteresuje. Na próżno. Czy miasto jest istotnie monitorowane? - pyta. - Bo mnie wydaje się, że to fikcja.
Inny problem to notoryczne ustawianie się okazjonalnych sprzedawców w najbardziej chodliwych miejscach, najczęściej wśród stoisk z warzywami. Ale również na drogach, gdzie handel jest zabroniony. - I jest na to przyzwolenie, bo jeszcze nie widziałam, by straż miejska ukarała kogoś z nich mandatem, czy to za pozostawienie śmieci, za ustawienie się w niewłaściwym miejscu, czy za handel w pasie drogowym - dodaje pani Ela.

Problem za problemem na targowisku

Przez ostatnie lata problemów nawarstwiło się zresztą więcej: doskwiera brak utwardzonego parkingu, irytuje dzikie targowisko przy ulicy Wojska Polskiego, gdzie handlujący nie ponoszą opłat, więc ich towary są nieco tańsze, denerwuje nieuregulowana kwestia dotycząca korzystania z energii elektrycznej. Handlowcy złoszczą się na opłaty za korzystanie z toalety, narzekają na brak stojaków na rowery i brak koszy na śmieci - a wreszcie brak właściwej komunikacji między miastem, ZUM-em, a handlowcami.
- My rozumiemy, że wszędzie trzeba szukać oszczędności, ale to są nasze miejsca pracy i chcemy mieć w miarę komfortowe warunki - podkreśla Elżbieta Brzezińska, która interweniuje również w imieniu pozostałych handlujących na targowisku.

Spotkanie decydentów w ratuszu

Spotkań było kilka, ale to z udziałem prasy odbyło się w miniony wtorek. Wiceprezydenta Eugeniusza Góraja reprezentowała Edyta Cieślak, naczelnik wydziału spraw społecznych ratusza, byli również obecni: prezes Zakładu Utrzymania Miasta Piotr Majka, odpowiedzialny za miejskie targowisko, Adam Stanecki, dyrektor w spółce ZUM oraz Artur Kurzec reprezentujący straż miejską. W imieniu kupców w spotkaniu wzięła udział Elżbieta Brzezińska.

Poruszono wszystkie wymienione wcześniej uwagi i postulaty - ostatecznie dyskutanci doszli do wniosku, że wdrożą niektóre z możliwych rozwiązań, a następne spotkanie, celem podsumowania, odbędzie się w marcu.

Druga strona medalu czyli jak widzi to urzędnik

Druga strona medalu przedstawiona przez ratusz wygląda tak, że od handlowców trudno cokolwiek wyegzekwować, zwłaszcza jeśli problem dotyczy handlu w wyznaczonych miejscach. Kupcy znają regulamin, zasady i przepisy, a jednak ich nie przestrzegają.
- Strażnik poucza, ktoś dostosowuje się do zalecenia, ale gdy tylko strażnik się oddala, wszystko wraca do „normy” - mówiła Edyta Cieślak. - Gdyby dla przykładu straż ukarała kogoś mandatem, może by to coś zmieniło - uważała Elżbieta Brzezińska.
- Trudno karać mandatami osoby, które zarabiają na okazjonalnym handlu niewielkie pieniądze - mówiła naczelnik Cieślak. - Tym bardziej, że zniechęcone mogą nie chcieć przyjeżdżać na targowisko, a wtedy i wam będzie gorzej, bo mniej ludzi przyjdzie na targowisko i mniej utargujecie - ripostował Adam Stanecki.

Jakie działania zostaną podjęte

Ustalono, że straż miejska będzie mniej wyrozumiała dla sprzedających - ale też zasugerowano kupcom, aby częściej strażników o różnych tego typu incydentach zawiadamiali.

ZUM podejmie również działania dotyczące kontroli wyrzucania śmieci do kontenerów na targowisku - jak twierdzi prezes, dwie postronne osoby zostały zatrzymane, gdy niecnie próbowały wyrzucić „swoje” śmieci.

Okazjonalni handlowcy mają też kupować worki, do których będą musieli uprzątać śmieci. Prezes zdyscyplinuje kierownika targowiska, który okazuje się być - zdaniem kupców - zbyt „miękki” dla niektórych handlowców. - Niestety, jeśli ktoś nie czuje respektu przed kierownikiem, którego zadaniem jest właściwa organizacja handlu, to dochodzi do samowolek - mówiła Elżbieta Brzezińska.

Ustalono również, że opłata za toaletę zmniejszy się ze 1,50 zł do złotówki, a ZUM rozpatrzy opcję, by systematycznie opłacający rezerwację kupcy nie musieli za nią w ogóle płacić. Zostanie również rozwiązana kwestia „użyczania” przez niektórych handlowców prądu z toalety - będzie zainstalowany podlicznik prądu. Do komisji ruchu drogowego wpłynął też wniosek, aby auta nie stawały wzdłuż ciągu pawilonów i nie blokowały wjazdu kupcom. Mają pojawić się natomiast kosze na śmieci i kilka stojaków na rowery.
Nierozwiązana pozostanie natomiast kwestia utwardzenia parkingu przy ulicy Wojska Polskiego, bo wiązałoby się to z dużą inwestycją pod tytułem odwodnienie terenu. A na razie nie ma tego w planach inwestycyjnych miasta.

Coraz mniej handlujących,coraz mniejszy zarobek

Co zastanawiające, dopiero w efekcie niedawnych spotkań z kupcami ZUM przyjrzał się wpływom z opłat targowych.
I doszedł do wniosku, że w dość zastanawiający sposób one maleją: w 2015 roku były to 152 tys. zł, a w tym - do listopada - niecałe 100 tys. zł. Tymczasem, jeśli liczba miejsc oraz rezerwacji jest stała, kwota ta winna się wahać tylko nieznacznie.
- Muszę to dokładnie przeanalizować i przyjąć jakieś rozwiązanie - oznajmił prezes Piotr Majka.

Czy ktoś ma wizję targowiska

Wiek handlowców rośnie (obecnie to osoby od około 45 do 60 i więcej lat) i wkrótce, w perspektywie 15-20 lat, miejskie targowisko w Skierniewicach może zupełnie zniknąć. Zwłaszcza, jeśli nikt z decydentów nie będzie miał wizji, w jakim kierunku miałoby ono zmierzać - bo konkurencja w postaci marketów cały czas rośnie.

Na rogu ulicy 1 Maja i Batorego buduje się właśnie kolejny, zresztą bardzo blisko targowiska. I to z parkingiem, który w dzisiejszych czasach, gdy prawie każdy klient jest zmotoryzowany, jest bardzo ważne.

- Szkoda byłoby targowiska, bo my mamy świeże, nasze, rodzime produkty, a nie jakieś napromieniowane z marketów - mówi Elżbieta Brzezińska. - Młodzi nie chcą jednak kontynuować naszej pracy, bo jest ona bardzo ciężka, w zasadzie to harówka. Więc chociaż walczymy o nieco lepszy byt - kwituje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto