Pracownicy Urzędu Gminy w Łowiczu otrzymali od mieszkanki Strzelcewa informację o tym, że we wsi na łańcuchu uwięziona jest suka, którą od kilku tygodni nikt się nie opiekuje. - Latem to było tłuste stworzenie, które nieraz dokarmiałam - mówi kobieta. - Ostatnio była ona jednak coraz chudsza i słabsza. Uznałam więc, że nie ma na co czekać.
- To był szkielet, nie pies - twierdzi prezes Wołynik. - Liczyliśmy, że uda się go uratować, ale po paru dniach suka zdechła. W tej sytuacji powiadomiliśmy organy ścigania, że zapisy ustawy o ochronie zwierząt mogły zostać drastycznie naruszone.
Suka, która - jak się okazało - miała przy sobie trzy ślepe jeszcze szczeniaczki, została zabrana w asyście policji przez lekarza weterynarii w Łowiczu. - Suka była tak osłabiona, że ciągnęła za sobą łapy - mówi Jolanta Wojciechowska, współwłaścicielka lecznicy weterynaryjnej, do której trafił wyczerpany zwierzak. - Sekcja nie odpowiedziała jednoznacznie na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Pewne jest, że doszło do krwawienia wewnętrznego oraz to, że zwierzę było bardzo wychudzone.
Właściciel posesji, na której uwiązane było cierpiące zwierzę, pojawia się tam ostatnio dość rzadko. Prokuratura Rejonowa w Łowiczu zbada, czy naruszył on ustawę o ochronie zwierząt.
- Tragedia zwierzęcia to jedno, ale nie obyło się też bez kłopotów ludzkich - mówi prezes Wołynik. - Kobieta, która pomogła suce i wezwała dla niej pomoc, jest posądzana przez część sąsiadów o ściągnięcie do wsi policji. To bardzo prymitywne podejście, które nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym świecie, chroniącym prawa wszystkich, także czworonożnych przyjaciół.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
