- Czuliśmy się jak śmieci, bo kazano nam przyjść, a potem nikt się nami nie interesował - mówi pracownica będącej w upadłości firmy dziewiarskiej.
Pod koniec czerwca Marek Krajewski, znany łowicki przedsiębiorca, miał podpisać z Dariuszem Jędrzejewskim, syndykiem masy upadłości Synteksu, akt notarialny. Do zakupu firmy jednak nie doszło. Wyznaczono kolejny termin, który również nie został dotrzymany.
- Nie wiemy, co się dzieje - mówi pracownik Synteksu. - Pan Krajewski 7 czerwca wznowił po przerwie produkcję, którą nagle przerwano 23 czerwca. Liczyliśmy na to, że w lipcu znów zaczniemy pracować, tymczasem z jakiegoś powodu zakład jest nieczynny. Dlaczego? Tego nie wie nikt z nas - dodaje z żalem.
Syndyk Dariusz Jędrzejewski nie rozmawia z dziennikarzami. Na rozmowę nie zgodził się też biznesmen Marek Krajewski. Z kolei zainteresowany zakupem jego syn Tomasz Krajewski jest na urlopie i odsyła nas do ojca.
Ponad 50 pracowników Synteksu zostało w ostatnich dniach poinformowanych, że wszystko wyjaśni się w poniedziałek rano na spotkaniu ze starostą i burmistrzem.
- Taką informację uzyskaliśmy z kadr firmy Krajewskiego - twierdziło wczoraj wiele osób, które zebrały się na placu przy ul. Stanisławskiego.
O takim spotkaniu nie miał pojęcia ani burmistrz Krzysztof Kaliński, ani tym bardziej będący na urlopie starosta Janusz Michalak.
Zdesperowani przedstawiciele załogi Synteksu wysłali kilkuosobowe delegacje do ratusza i Marka Krajewskiego. Dowiedzieli się, że ciągle trwają negocjacje i ciągle
są szanse na to, że będą mieli pracę. Czas pokaże, czy tak się stanie.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?