Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wakacje z "paragonami grozy". Jak w rozsądnej cenie zorganizować wypoczynek w czasie inflacji?

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Benzyna po niemal 8 zł za litr, kolejne paragony grozy w nadmorskich barach, rosnące ceny noclegów. Mieszkańcy regionu łódzkiego chcieli po pandemii pojechać w końcu na beztroskie wakacje, ale z powodu inflacji głowią się jak spiąć budżet lub planują rezygnację z urlopów. - I tak pojadą – przekonują ekonomiści i specjaliści z branży.

CZYTAJ DALEJ>>>
.
Benzyna po niemal 8 zł za litr, kolejne paragony grozy w nadmorskich barach, rosnące ceny noclegów. Mieszkańcy regionu łódzkiego chcieli po pandemii pojechać w końcu na beztroskie wakacje, ale z powodu inflacji głowią się jak spiąć budżet lub planują rezygnację z urlopów. - I tak pojadą – przekonują ekonomiści i specjaliści z branży. CZYTAJ DALEJ>>> . Karolina Misztal
Benzyna po niemal 8 zł za litr, kolejne paragony grozy w nadmorskich barach, rosnące ceny noclegów. Mieszkańcy regionu łódzkiego chcieli po pandemii pojechać w końcu na beztroskie wakacje, ale z powodu inflacji głowią się jak spiąć budżet lub planują rezygnację z urlopów. - I tak pojadą – przekonują ekonomiści i specjaliści z branży.

Ceny w miejscowościach wypoczynkowych w sezonie 2022. Wypoczywający z Łodzi już są zaskoczeni

Na ten wyjazd pan Krzysztof z Łodzi czekał dwa lata. Bilet na rockowy Mystic Festival miał w kieszeni już w 2020 roku, jednak imprezę z powodu pandemii dwa razy odwoływano. Teraz udało mu się wyjechać na kilka dni z przyjaciółmi do Gdańska. To miało być kilkudniowe rockandrollowe szaleństwo. Ale na miejscu okazało się, że na imprezowanie towarzystwa nie stać. - Piwo na stoisku kosztowało 14 zł. Nad każdym zamówieniem mocno się zastanawialiśmy. W efekcie nigdy jeszcze nie byliśmy tak trzeźwi – przyznaje łodzianin.

Ale nie tylko piwo w miejscowościach wypoczynkowych jest drogie. Drożeją też kwatery. Jeszcze rok czy dwa lata temu przy mniejszych wymaganiach co do standardu czy lokalizacji można było znaleźć nocleg za 25 - 30 zł za noc od osoby. Dziś tani nocleg oznacza wynajęcie czegoś za 50-70 zł. A w nadmorskich miejscowościach znalezienie czegoś za „stówę” można uznać za sukces.

Najwyższa od niemal 25 lat inflacja w maju dla konsumentów wyniosła 13,9 proc. rok do roku. Żywność w tym czasie wrosła o 13 proc., ale ceny paliw do prywatnych środków transportu już 35 proc. To były jednak dane za maj, obecnie są już dużo wyższe.

Ceny benzyny wciąż rosną. W restauracjach też nietanio

Benzyna typu 95, która jeszcze rok temu kosztowała średnio 5,27 zł za litr, dziś zbliża się do astronomicznej ceny 8 zł za litr. To oznacza, że tankując za kwotę, która rok temu pozwoliłaby nam na podróż w obie strony z Łodzi do Sopotu, dziś zatrzymamy się w powrotnej drodze z pustym bakiem już w okolicach Grudziądza.

W mediach społecznościowych wciąż pojawiają się też kolejne „paragony grozy” czyli słynne już rachunki za ryby w nadmorskich lokalach. W tym sezonie znów jest ich wiele. Na przykład klientka z Jastarni chwaliła się zapłaceniem jeszcze przed sezonem 279 zł i 50 gr za obiad dla dwóch osób złożony z żuru, halibuta, frytek, surówek i grzanego piwa.

Ale rosną też raty kredytów. Rada Polityki Pieniężnej w środę znów podniosła stopy procentowe, a miesięczne raty kredytów są już około dwa razy większe niż przed inflacją. To oznacza, że łodzianie, którzy mają kredyty znaleźli się w pułapce: z jednej strony wydają więcej na spłatę rat, z drugiej – więcej wydają na utrzymanie czy wakacyjne wyjazdy. A pensje nie wszystkim rosną.

Zamiast w góry, gdzieś na działkę w Łódzkiem

To sprawia, że część mieszkańców regionu łódzkiego myśli o zmianach planów. Pani Joanna z Łodzi w ten weekend miała jechać z grupą znajomych w góry. Plan był taki, by wyjechać w piątek do Karpacza i wrócić w niedzielę.

- Takie wypady robiliśmy nawet w czasie pandemii – opowiada łodzianka. Jednak w tym roku znajomi wyjazd odwołali. - Wzrosła im rata kredytu za mieszkanie i boją się, że nie podołają. A koszty benzyny, noclegów dla czterech osób i obiadów w knajpach są niebotyczne – mówi. Zapadła więc decyzja o weekendowym wypadzie na działkę pod Opocznem. - I nagle wszyscy się ucieszyli. Zamiast po górach, pochodzimy sobie po lesie, a potem kupimy w wiejskim sklepie kiełbasę na ognisko, zaoszczędzając mnóstwo pieniędzy – mówi.

Podobnie jest w całym kraju. Rezygnację z wyjazdów urlopowych deklarują ankietowani w badaniach opinii publicznej. Z raportu przygotowanego przez portal OLX wynika, że 51 proc. pytanych planuje wyjechać na urlop. Ale już aż co czwarty badany rezygnuje z wyjazdu. „Może to wynikać z wysokiej inflacji i wciąż rosnących cen. Z planów wakacyjnych rezygnują przede wszystkim osoby bezrobotne i osoby mieszkające na wsi”- wyjaśniają autorzy raportu.

- Najgorsza jest niepewność – mówi pan Michał z Łodzi. - Gdybym wiedział, że ta benzyna osiągnie 8 zł i tak już zostanie, mógłbym coś zaplanować. A tak wakacje są coraz bliżej, a ja nadal nie wiem, ile muszę mieć pieniędzy – denerwuje się łodzianin.

Inflacja. Niektórzy zyskują, ale sporo osób traci

Takie obawy nie dziwią naukowców. Prof. Piotr Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego wyjaśniał niedawno, że najgorsza w inflacji jest właśnie niepewność dotycząca przyszłego kształtowania się cen.

- Największym problemem z inflacją jest to, że nie wiadomo, kogo ona dotknie – mówi ekonomista. Bo choć inflacja to w sumie tylko zmiana metek z cenami, nie wszędzie następuje ona równomiernie. - Może być tak, że bardziej wzrośnie cena benzyny i straci osoba, która wyjeżdża daleko na wakacje. Ale możliwe jest, że komuś akurat wzrośnie pensja i on na inflacji zyska – wyjaśnia.

Zdaniem prof. Krajewskiego nawet wzrost cen benzyny nie zatrzyma nas w te wakacje w domach.

- Droższa benzyna wpłynęła na koszty dojazdu, ale nie w takim stopniu, by znaczna część społeczeństwa zmieniła decyzje wakacyjne. Gdyby rzeczywiście ludzie masowo rezygnowali z wyjazdów, staniałyby noclegi, a tego nie widać – wyjaśnia profesor. - Z wyjazdów zrezygnują nieliczni, na przykład pracownicy sfery budżetowej, którzy nie dostali podwyżek i rzeczywiście odczuwają kumulujące się skutki inflacji – wyjaśnia.

Jego zdaniem część osób może za to zdecydować się na inny środek transportu lub wybrać wypoczynek w bliższej odległości od miejsca zamieszkania.

Podobnego zdania jest Krzysztof Komorowski, logistyk miejski i kierowca z Łodzi. Jak podkreśla samochodem jeździ się wtedy, gdy jest to niezbędne i ceny benzyny nie mają na to wpływu.

- Ludzie i tak pojadą w tym roku na urlopy- ocenia. - Jeżeli ktoś wykupił wakacje, to z nich nie zrezygnuje. A jeśli będzie jechał z dziećmi na wakacje w Polsce, to pojedzie tam samochodem – zapewnia.

Mieszkańcy Łódzkiego oszczędzają, by mieć na wakacje

Wśród tych, którzy nadal chcą jechać, w cenie są sposoby na tańsze wakacje i oszczędzenie pieniędzy. W mediach nie brakuje porad dotyczących zmniejszenia zużycia paliwa (można pozbyć się wożonych w samochodzie niepotrzebnych gratów lub wyłączyć klimatyzację) lub obniżenia wydatków (można przed wakacjami zdecydować się na tańsze wersje obiadów). Popularną w tym roku opcją jest korzystanie z przejazdów pociągiem, bo dzięki nowej taryfie PKP Intercity można wyszperać tani bilet (np. za 24 zł z Łodzi Widzewa do Gdyni kupiony wczoraj na 8 lipca). Można też zaszyć się na własnej działce i poznawać uroki okolic Łodzi.

Ale mieszkańcy regionu mają też swoje sposoby na oszczędzanie w kurortach.

- Zawsze nad morzem wynajmuję kwaterę z aneksem kuchennym i dużą lodówką i co kilka dni jeżdżę do marketu po zakupy – zdradza pani Maria, mieszkanka powiatu zgierskiego. - Wychodzi trochę drożej i trzeba mieć czas na gotowanie, ale tylko na obiadach dla czterech osób oszczędzam około 200 zł dziennie. W tym roku oszczędności powinny być jeszcze większe – ocenia.

Inflacyjnej paniki nie widać też w biurach podróży, choć tu trafiają raczej ci, którzy nie muszą bardzo oszczędzać na wyjazdach. Anna Nowak z łódzkiego biura podróży Golden Travel ocenia że mimo wzrostu cen od zeszłego roku o około 30 proc., klientów jest tyle samo.

- Ludzie zdecydowanie twierdzą, że Polska zrobiła się za droga i wolą wyjechać za granicę – mówi. W tym roku mniej jest jednak ofert last minute, które pozwalały wyjechać w ostatniej chwili za niewielkie pieniądze. - Jeśli ktoś kupił wcześniej, to jedzie taniej – mówi Anna Nowak. Jak dodaje niemal wszyscy klienci decydują się dopłacić kilkadziesiąt złotych, by skorzystać z gwarancji stałości ceny. - Wtedy cokolwiek by się nie działo z cenami paliwa, zapłacą za wakacje tyle samo – podkreśla.

O dobrą opinię polskiego wypoczynku od dwóch sezonów dba Mielno. W ramach kampanii Odkłamujemy Bałtyk urzędnicy gminy przekonują, że ceny nie wszędzie są wysokie, a paragony grozy oddają tylko część rzeczywistości. Zachęcają też do wrzucania niższych rachunków przez osoby korzystające z nadmorskiego wypoczynku.

„Cieszymy się, że w ciągu roku przyjeżdża do nas prawie 2 miliony... krezusów i bogaczy” - napisali na gminnym profilu na Facebooku na rozpoczęcie nowego sezonu.

Można się spodziewać, że w tym roku znów będą mieć dużo pracy.

ZOBACZ KONIECZNIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wakacje z "paragonami grozy". Jak w rozsądnej cenie zorganizować wypoczynek w czasie inflacji? - Dziennik Łódzki

Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto