Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Kleszczowie ze śmieci robią cuda

Redakcja
Czy już za kilka lat najbogatsza gmina w Polsce stanie się wzorem dla innych miast, jak w nowatorski sposób gospodarować i przetwarzać zużyte odpady przemysłowe? Wszystko na to wskazuje. W Bogumiłowie niedaleko Kleszczowa dokonują małych "cudów" technologicznych. Bo dziś dla przeciętnego zjadacza chleba trudne jest do pojęcia, że karoserię z tworzywa sztucznego można zamienić na przydomową oczyszczalnię, zaś plastikową butelkę - na tworzywo, z którego może być wykonana karoseria samochodowa. Niemożliwe? Wręcz przeciwnie. W Kleszczowie już wiedzą, że jest to droga konieczna w niedalekiej przyszłości i chcą być jednymi z pierwszych w Polsce, którzy pokażą, że z odpadów można zrobić prawdziwe "cuda".

Kiedy cztery lata temu rada gminy Kleszczów podjęła uchwałę w sprawie powstania Regionalnego Centrum Przetwarzania Odpadów w strefie przemysłowej w Bogumiłowie, czwartej po strefach w Rogowcu, Kleszczowie i Żłobnicy, wielu obserwatorów na pomysł patrzyło z zaciekawieniem, ale też z umiarkowanym optymizmem. Dziś, wypieszczone dziecko Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów - autora nowatorskiego projektu - nabiera realnych kształtów. W Bogumiłowie jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne firmy zajmujące się przetwarzaniem odpadów.

Pierwsza była firma Maya Victory, zajmująca się utylizacją zużytych świetlówek, która w ubiegłym roku kosztem 3 mln zł rozbudowała zakład i poszerzyła swoją działalność o utylizację m.in. telewizorów i lodówek. Firma posiada najnowocześniejsze instalacje do przetwarzania zużytych źródeł świata. Pozwala to w bezpieczny sposób przetwarzać świetlówki liniowe i kompaktowe, w wyniku czego powstają gotowe surowce do recyklingu, m.in. szkło, metale, tworzywa sztuczne. W zakładach w Bogumiłowie odbywa się również recykling kineskopów polegający na rozdzieleniu kineskopu na część ekranową i stożkową. W efekcie przestaje on być niebezpiecznym odpadem, a uzyskane szkło można wykorzystać ponownie. Z kolei w recyklingu kabli udaje się uzyskać frakcje czystego metalu i tworzyw.
W kleszczowskiej strefie nie brakuje innych innowacji. Zużyte odpady z tworzyw termoplastycznych służących do produkcji m.in. naczyń domowego użytku, elementów zabawek, mebli czy karoserii samochodów, firma Centro-plast, zamienia na... bębny do nawijania kabli, czy też przydomowe oczyszczalnie.
- Celem utworzenia Regionalnego Centrum Przetwarzania Odpadów było stworzenie przemysłu, pod wieloma względami nowatorskiego w skali kraju, dla którego surowcem do produkcji jest szeroko rozumiany odpad. Odpadem jest wszystko, co straciło swoją przydatność dla człowieka, m.in. samochód, RTV, AGD, opakowania gumowe, makulatura czy biomasa - mówi Andrzej Szczepocki, prezes Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. - Celem powstania takiego centrum jest sprowadzenie na teren strefy nowoczesnych technologii, które wyznaczą nam kierunek rozwoju regionu i utworzą setki miejsc pracy.

We wrześniu rozpoczęła się budowa dwóch zakładów przetwarzania złomu aluminiowego na blachy. W Bogumiłowie ma stanąć jedna z najnowocześniejszych w kraju walcowni aluminium, którą chce wybudować potentat w branży stali aluminiowej, firma Euro Metal ze Stalowej Woli. Koszt budowy walcowni szacuje się na 80 mln euro. W zakładzie produkowane będą m.in. blachy i taśmy aluminiowe. Obok walcowni stanie odlewnia aluminium, którą ma postawić firma Eko-Świat, należąca do grupy Euro Metal. Odlewnia ma kosztować również blisko 80 mln euro. Obydwa obiekty mają być gotowe już w 2013 roku i zajmą powierzchnię 23 hektarów. Za dwa lata planowana jest produkcja ok. ok. 30 tys. ton produktów aluminiowych rocznie. Docelowo ma tu być wytwarzane aż 120 tys. ton blachy i taśmy aluminiowej.

Być może już wiosną przyszłego roku ruszy budowa wartego ponad 200 mln zł zakładu przetwarzania odpadów na gaz, a następnie na energię elektryczną. Zakład ma znacząco różnić się od typowej spalarni. Nie będzie miał komina, ponieważ odpady nie będą spalane, a będzie następował ich rozkład w skutek wysokiej temperatury - ta część zakładu będzie przypominała rafinerię. W dalszej części zostaną zamontowane silniki gazowe napędzające generator , wytwarzając tym samym prąd elektryczny. Według wstępnych prognoz może to być nawet kilkanaście megawatów energii elektrycznej. Powierzchnię zakładu zajmą m.in. silosy, na które będą wjeżdżały ciężarówki wypełnione odpadami i wyładowywały odpady, z którymi nikt nie będzie miał bezpośredniego kontaktu. Inwestor planuje zatrudnienie około 60 osób.

Niestety, inwestycja, która miała ruszyć już w tym roku, napotkała jednak na nieprzewidziane trudności. Firma Eko-Region Kleszczów wraz z angielskim inwestorem do tej pory nie otrzymali jeszcze od gminy decyzji środowiskowej dla inwestycji. Budowie zakładu sprzeciwia się także część mieszkańców gminy, obawiając się, że będzie on szkodliwy dla środowiska. Być może jeszcze w październiku w tej sprawie odbędzie się referendum, którego chce część mieszkańców. Zdaniem inwestorów, zastosowana technologia pirolizy ze zgazowaniem, polegająca na termochemicznej obróbce odpadów i przekonwertowaniu ich na gaz jest bezpieczna, a obawy mieszkańców wynikają z niewiedzy. Zalety zastosowania takiej technologii widzą też w Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów, która ściągnęła inwestorów.

- Musimy pamiętać, że inwestycje w technologie, gdzie występują procesy spalania, obłożone są opłatą za emisję CO2, co znacznie będzie zwiększać koszty tej działalności. Dlatego też wybór beztlenowego rozkładu odpadów na gaz jest nowoczesną i ekonomiczną formą, dającą inwestorowi zielone certyfikaty - wyjaśnia Andrzej Szczepocki.- W efekcie chodzi tu o to, by cena odpadów przywożonych do przetworzenia (bo do tego zmusza nas ostatnio przyjęta ustawa) była jak najniższa dla mieszkańców. W przeciwnym wypadku może się stać najgorsze - odpady będą wywożone z naszych gospodarstw domowych do lasów lub przydrożnych rowów.

Kleszczowska fundacja planuje ściągnięcie kolejnych inwestorów i budowę zakładów m.in. przetwarzania butelek "PET", samochodów, pulpy drewnianej na gąbki, makulatury czy popiołów z elektrowni na materiały budowlane.
- Wszystkie planowane inwestycje to projekty komercyjne, dlatego też zależne one będą od ich opłacalności i zainteresowania inwestorów. Dążymy do tego, aby wszystkie zakłady w strefie były powiązane ze sobą nie tylko energetycznie, ale również technologicznie, gdyż jest to bardzo ważne przy minimalizacji kosztów transportu surowców, materiałów do produkcji czy kosztów energii - mówi Andrzej Szczepocki.

Strefa w Bogumiłowie już zyskuje uznanie w oczach zagranicznych gości. Z zachwytem mówił o niej m.in. Patrick Carson, doradca premiera Kanady do spraw energetyki i środowiska.

- Zachęcam firmy, nie tylko te z Europy i z Polski, lecz firmy z całego świata, aby przyjechały tu i zobaczyły, jak wygląda przyszłość. Przyszłość jest tutaj. To oznacza możliwość zmniejszenia szkodliwości dla środowiska planety. To przemysł, który - jak mawiamy - będzie przemysłem wschodzącego, a nie zachodzącego słońca. To tutaj powstanie sposób myślenia na przyszłość, tu będzie tworzona historia. Myślę, że nasze dzieci i wnuki, patrząc wstecz na ten projekt, uznają go za wspaniałą wizję - powiedział Patrick Carson.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto