O sprawie pisaliśmy w poprzednim wydaniu tygodnika ITS.
3 listopada 70-letni mieszkaniec Skierniewic trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc. Po siedmiu dniach został wypisany.
- Tata został przyjęty na oddział wewnętrzny. Był leczony na zapalenie płuc. Po tygodniu, 10 listopada, został wypisany. Mówił nam, że prawie wszystkich wypisywali, bo na oddziale było coraz więcej osób chorych na koronawirusa. Jednak nikt w szpitalu nie zrobił wypisywanym pacjentom testu na covid - mówi pani Katarzyna, córka pana Tadeusza.
Stan mężczyzny szybko się pogorszył
Stan 70-latka znacznie się pogorszył w nocy z 11 na 12 listopada. Miał problemy z oddychaniem i wysoką gorączkę. Rodzina wezwała karetkę.
- Natychmiast podano tacie tlen i zabrano na oddział covidowy - mówi pani Katarzyna.
W sobotę, 20 listopada, personel szpitala poinformował rodzinę, że pan Tadeusz nie żyje. Córki dowiedziały się też, że mają odebrać rzeczy zmarłego.
To nie koniec historii...
W poniedziałek, 22 listopada, rodzina odebrała rzeczy pana Tadeusza. W zwykłym worku na śmieci, bez zachowania 14-dniowej kwarantanny. Władze szpitala tłumaczą wydanie rzeczy błędem. Rodzina zwróciła worek do szpitala, skąd odbierze go po okresie karencji. Jednak…
- Mąż stwierdził, że chyba tak nie powinniśmy tego dostać. Przecież na tym mógł być koronawirus i możemy się zarazić. Tata z tego pił, dotykał tych rzeczy, miał je na sobie. Nie mieliśmy nawet pewności, czy to było zdezynfekowane - mówi córka zmarłego.
Zadzwoniła do szpitala i usłyszała, że rzeczy powinny tam zostać na kwarantannie i ma je odwieźć z powrotem.
Poprosiliśmy o wypowiedź, w tej sprawie Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Rzecznika Praw Pacjenta.
Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta
- Sprawę należy zbadać i dokładnie jej się przyjrzeć - mówi Kinga Łuszczyńska z biura rzecznika praw pacjenta. - Jeśli rodzina złoży do nas zawiadomienie, wdrożymy natychmiastowe procedury kontroli.
W oficjalnym piśmie czytamy:
„...w przypadku wystąpienia ogniska zakażenia choroby Covid-19 zasadnym jest zlecenie testu pacjentom bezpośrednio narażonym na zakażenie oraz mającym objawy zakażenia”.
Taką odpowiedź dostaliśmy od Jakuba Gołąba, Rzecznika Praw Pacjenta.
Skontaktowaliśmy się z rodziną pana Tadeusza. Córka potwierdziła, że całą sprawę dokładnie opisała i wysłała zawiadomienie do rzecznika.
Jeśli kontrola wykaże nieprawidłowości, na szpital może zostać nałożona kara nawet do pół miliona złotych. Dodatkowo rodzina będzie mogła się domagać odszkodowania i zadośćuczynienia.
Po wypisaniu pana Tadeusza do domu zachorowała jego 69-letnia żona. Przebieg choroby jest u niej łagodniejszy.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?