Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schabowy z ulgą (i popitką) od państwa? Tak ma działać bon gastronomiczny. Sfinansują go głównie… pracodawcy. Restauratorzy sceptyczni

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Bon gastronomiczny, zapowiedziany kilkanaście dni temu przez premiera Mateusza Morawickiego, nie będzie bliźniakiem bonu turystycznego, lecz ulgą podatkową dla pracodawców, którzy zechcą ufundować swoim pracownikom posiłki o wartości do 400 złotych miesięcznie. W założeniu władzy, ma to pomóc rozruszać polską gastronomię ponoszącą gigantyczne straty z powodu pandemii i wielomiesięcznego zamknięcia przez rząd całych sektorów gospodarki.
Bon gastronomiczny, zapowiedziany kilkanaście dni temu przez premiera Mateusza Morawickiego, nie będzie bliźniakiem bonu turystycznego, lecz ulgą podatkową dla pracodawców, którzy zechcą ufundować swoim pracownikom posiłki o wartości do 400 złotych miesięcznie. W założeniu władzy, ma to pomóc rozruszać polską gastronomię ponoszącą gigantyczne straty z powodu pandemii i wielomiesięcznego zamknięcia przez rząd całych sektorów gospodarki.
Bon gastronomiczny, zapowiedziany kilkanaście dni temu przez premiera Mateusza Morawickiego, nie będzie bliźniakiem bonu turystycznego, lecz ulgą podatkową dla pracodawców, którzy zechcą ufundować swoim pracownikom posiłki o wartości do 400 złotych miesięcznie. W założeniu władzy, ma to pomóc rozruszać polską gastronomię ponoszącą gigantyczne straty z powodu pandemii i wielomiesięcznego zamknięcia przez rząd całych sektorów gospodarki. Przedstawiciele branży są jednak bardzo sceptyczni. Ich zdaniem proponowany przez rząd system bonów gastronomicznych jest zbyt skomplikowany i w tej formie naprawdę nic nie da. Postulują wprowadzenie prostego bonu gastronomicznego – „do ręki”. Powinien zeń bez biurokracji skorzystać każdy Polak. Najbardziej pomogłoby jednak gastronomii np. trzyletnie obniżenie VAT na wszystkie produkty i usługi gastronomiczne do 5 procent.

FLESZ - Znamy nową listę obostrzeń

- Nasza zamknięta przez rząd branża ponosi każdego dnia olbrzymie straty, rząd o tym wie, a tymczasem kilkadziesiąt tysięcy firm – wbrew obietnicom premiera – nie otrzymało dotąd żadnej pomocy. Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest jak najszybsze otwarcie lokali gastronomicznych, a ogródków już za tydzień. Tak skomplikowany bon gastronomiczny to w proponowanej przez rząd formie nawet nie półśrodek. On przedsiębiorcom nie pomoże rozruszać biznesu po takim kryzysie

– przekonuje Sławomir Grzyb, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP).

Izba zaproponowała we wrześniu zeszłego roku okresowe obniżenie VAT na wszystkie produkty i usługi gastronomiczne do 8 procent. Teraz, po 6 miesiącach zamknięcia domaga się obniżki do 5 procent. W opinii gastronomów, tylko szybkie – ale w pełni uzgodnione z przedstawicielami branży – otwarcie lokali wraz z obniżeniem podatków pozwoli powtórnie rozkręcić biznes po wielomiesięcznym lockdownie. Minister finansów Tadeusz Kościński odpowiada, że państwa nie stać na obniżenie VAT, bo musiałby na pomoc gastronomii przeznaczyć z budżetu 1,4 mld zł.

- Taki argument nas oburza. Rząd kompletnie poległ w walce z pandemią, państwowa służba zdrowia nie daje rady, grozi jej całkowity zawał i tylko z tego powodu rząd zamknął naszą branżę, czyli przerzucił na prywatnych przedsiębiorców koszty wieloletniej nieudolności kolejnych rządów. A teraz nie chce wyłożyć pieniędzy na zrekompensowanie choćby części strat? – pyta Sławomir Grzyb. IGGP domaga się jak najszybszego uruchomienia Tarczy 3.0 – czyli wsparcia z Polskiego Funduszu Rozwoju dla tych przedsiębiorców, którzy zostali pominięci i wykluczeni w dotychczasowych programach rządowej pomocy.

Równocześnie Izba koordynuje przygotowania do złożenia zbiorowego pozwu gastronomów przeciwko Skarbowi Państwa. Zgłosiło się już 500 firm – małych, które straciły z powodu rządowych lockdownów po kilkaset tysięcy złotych, i większych, których straty idą w miliony.

Bon gastronomiczny: jak to się (z)je?

Mateusz Morawiecki zapowiedział, że bon gastronomiczny będzie działał podobnie jak wprowadzony w wakacje 2020 roku Polski Bon Turystyczny. Ten drugi wynosi jednorazowo 500 zł na każde dziecko do 18 r. życia oraz jedno dodatkowe świadczenie w formie uzupełnienia bonu, w wysokości 500 zł dla dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności. Za pomocą bonu można – do końca marca 2022 roku - dokonać płatności za usługi hotelarskie lub imprezy turystyczne realizowane przez przedsiębiorcę turystycznego lub organizację pożytku publicznego na terenie kraju.

Jak działa bon turystyczny? Można go wykorzystać do opłacenia m.in.: pobytu w hotelu, pensjonacie, gospodarstwie agroturystycznym, czy na kolonii lub obozie harcerskim, a także obozie sportowym lub rekreacyjnym. Bon skierowany został rodzin z co najmniej jednym dzieckiem i przysługuje niezależnie od poziomu dochodów, tak jak w przypadku Programu Rodzina 500 Plus.

W założeniu z dopłaty do wakacji lub ferii zimowych w postaci bonu turystycznego miało skorzystać prawie 2,4 mln rodzin (w tym 1,9 mln ma dwoje lub więcej dzieci, więc przysługuje im świadczenie w wysokości 1000 zł i więcej). W sumie bon miał (ma) trafić do ponad 6 mln dzieci. Dotąd sięgnęło poń około jednej czwartej uprawnionych. W Małopolsce 75 procent środków jest wciąż do wykorzystania. W 2021 r. rząd zdecydował, że z bonów będzie można korzystać także w celu opłacenia jednodniowych wycieczek (np. szkolnych), bez noclegu, wraz z wszelkimi atrakcjami przewidzianymi przez organizatora. Przedsiębiorcy, u których można płacić bonem, będą też lepiej reklamowani.

Bon turystyczny można wykorzystać w Polsce. Katalog bazy turystycznej, w której można płacić bonem turystycznym jest dostępny na stronie https://bonturystyczny.polska.travel/lista-podmiotow. Lista tworzona jest przez Polską Organizację Turystyczna (https://www.pot.gov.pl/pl). Bon można uzyskać po zarejestrowaniu się na Platformie Usług Elektronicznych ZUS (PUE ZUS), podobnie jak pomoc z 500+. System pozwala na łatwą rejestrację m.in. za pomocą Profilu Zaufanego, kwalifikowanego podpisu elektronicznego oraz niektórych systemów bankowości internetowej. Bon jest aktywowany w systemie teleinformatycznym po potwierdzeniu poprawności lub aktualizacji danych. Trzeba go okazać podczas rezerwacji pobytu lub najpóźniej przy zakwaterowaniu.

Jak ma się do tego bon gastronomiczny? Raczej… nijak. Po pierwsze – nie jest to wcale ekwiwalent gotówki, który można będzie pozyskać elektronicznie od państwa i zapłacić nim np. za obiad czy kolację w restauracji. To po prostu forma wsparcia pracowników przez ich… pracodawców. Dziś każda firma zatrudniająca pracowników wykonujących pracę w szczególnie uciążliwych warunkach ma obowiązek zapewnić im jeden ciepły posiłek dziennie, a jeśli to niemożliwe – przekazuje pracownikom bony, talony lub karty przedpłacone, którymi ci mogą płacić za posiłki w stołówkach, barach i restauracjach. „Łaska” państwa polega na tym, że zwalnia z podatku dochodowego i składek na ZUS bony (talony, karty) o wartości do 190 zł na pracownika miesięcznie. Powyżej tej kwoty trzeba zapłacić i PIT, i ZUS.

Cały pomysł na bon gastronomiczny polega na zwiększeniu kwoty zwolnionej z podatków i składek do 400 zł oraz rozszerzeniu owej ulgi na wszystkich chętnych pracodawców. Oczywiste jest jednak, że najpierw owi pracodawcy muszą znaleźć i chcieć wysupłać dodatkowe pieniądze na bony gastronomiczne dla swoich załóg. Dopiero wtedy państwo „łaskawie” przyzna ulgę. Po drodze pracodawcy będą musieli spełnić szereg biurokratycznych wymogów.

Jak miałby działać taki bon gastronomiczny?

Pracodawca będzie musiał zawrzeć umowę z barem, restauracją, stołówką czy firmą kateringową przygotowującą posiłki dla jego pracowników – o wartości do 400 zł miesięcznie (czyli ok. 17 złotych dziennie). W obecnych realiach byłyby to posiłki na wynos, docelowo (po zaszczepieniu załóg i ograniczeniu obostrzeń w gastronomii) mogłyby być spożywane przez pracowników w konkretnym punkcie gastronomicznym – lub wielu punktach (wybieranych przez pracowników), w zależności od tego, z kim umowy zawrze dany pracodawca. Pracownicy nie będą musieli realizować owych bezgotówkowych bonów w trakcie pracy, tylko wtedy, kiedy im pasuje (i – oczywiście – dany lokal działa), mogą się także dogadać z pracodawcą, by ten zamawiał im codziennie posiłki o określonej porze; wymaga to jednak zapewnienia przez pracodawcę miejsca, gdzie taki posiłek będzie można bezpiecznie i wygodnie spożyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto