Do sądu odwołała się wychowawczyni, ukarana upomnieniem przez Jolantę Kępkę, dyrektorkę Przedszkola nr 7 w Łowiczu. Co więcej, sędzia uznał, że kara była łagodna w stosunku do przewinienia, bo przedszkole to nie poprawczak i nie wolno stosować tak surowych sankcji.
Do niecodziennego zdarzenia, które odbiło się potem echem w mediach, doszło13 października w przedszkolu na łowickim osiedlu Górki. Dyrektor Jolanta Kępka zmieniała nauczycielkę Ewę R., która pracowała tam od rana. Po przeliczeniu dzieci okazało się, że brakuje czteroletniego chłopca. Gdy dyrektorka zapytała, gdzie jest dziecko, maluch został wyprowadzony z ciemnego pomieszczenia, w którym siedział bez opieki przez kilka minut.
Kępka ukarała za to podwładną upomnieniem z wpisem do akt. Ewa R. odwołała się do sądu pracy. Twierdziła, że czterolatek był agresywny i z tego powodu miała go zaprowadzić do ciemnego pomieszczenia - poprosiła stażystkę, aby z nim tam chwilę pobyła i wytłumaczyła, za co został ukarany. Przed sądem nauczycielka przyznała się, że dziecko zostało umieszczone w składziku.
Sędzia Adam Komorowski oddalił powództwo Ewy R. i nakazał jej zapłacenie na rzecz przedszkola 60 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.
Przypomniał też, że przedszkole to nie poprawczak i nie powinno się tam stosować tego typu kar wobec dzieci. Naraża to je "na negatywne przeżycia psychiczne".
Wyrok nie jest prawomocny.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?