Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Łowicza skarży się na SOS Husky. Prosili o pomoc dla dwóch psów, stracili wszystkie

Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek
Mieszkanka Łowicza poskarżyła się Prokuraturze Rejonowej w Łowiczu na działania przedstawicieli stowarzyszenia SOS Husky z Tych. Beata Szczepaniak twierdzi, że zmuszono ją i jej syna do wydania dwóch suk, których nie zamierzali się pozbywać.

- Poprosiliśmy w dobrej wierze władze Łowicza o pomoc w leczeniu lub przekazanie do schroniska dwóch suk rasy husky - mówi rozgoryczona łowiczanka. - Za pośrednictwem Łowickiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt udało nam się skontaktować z SOS Husky na Śląsku. Jego przedstawiciele zastraszali mnie, nadużyli swoich uprawnień i naruszyli moje dobre imię.

Kobieta twierdzi, że członkowie SOS Husky, strasząc ją sądem i odpowiedzialnością karną, sprawili, że na piśmie zrzekła się nie tylko dwóch chorych suk, ale także Sary i Pysi. Suka husky i mała sznaucerka to ukochane psy jej syna Patryka, który po nocach płacze z tęsknoty za swymi pupilkami.

Mieszkanka Łowicza jest rozżalona także tym, że dzień po tym, jak wydała psy dwojgu przedstawicielom tyskiego stowarzyszenia w internecie pojawiły się relacje z wydarzeń w Łowiczu. - Twierdzono, że wszystkie psy były źle traktowane i chore, a to nieprawda - zapewnia łowiczanka. - Prosiliśmy o pomoc, a tak nas urządzono.

Magdalena Bursa, prokurator rejonowy w Łowiczu, twierdzi, że jest to świeża sprawa i śledczy nie zbadali jeszcze okoliczności, podanych w doniesieniu Beaty Szczepaniak.

- Byliśmy przy odbiorze zwierząt przez SOS Husky i jestem w stanie uwierzyć tej pani, gdyż przedstawiciele tyskiego stowarzyszenie także nam grozili prasą i policją - mówi Grażyna Wołynik, szefowa ŁRPZ. - Myśleliśmy jednak, że zabiorą tylko dwa chore psy, o co zostali poproszeni i odjadą. Tak się jednak nie stało.
Dominika Stygar, prezes tyskiego stowarzyszenia, zapewnia, że psy zostały przekazane im dobrowolnie - na mocy zrzeczeń, podpisanych przez właściciela.

- Są świadkowie tego zdarzenia, którzy mogą potwierdzić prawidłowość podjętych działań - zapewnia Dominika Stygar, prezes stowarzyszenia SOS Husky w Tychach. - Nie rozumiem więc, skąd te pomówienia. Jeśli chodzi o stan zdrowia zabranych psów rasy husky, to każdy z nich wymagał interwencji lekarsko--weterynaryjnej.

Pani prezes twierdzi, że w ocenie weterynaryjnej dwie suki są w stanie ciężkim, jedna z nich dopiero 20 kwietnia opuściła klinikę po skomplikowanym zabiegu repozycji dróg rodnych. Druga suka jest bardzo mocno wyniszczona, z silną anemią.

- Psy są w złym stanie psychicznym, bardzo mocno wylęknione, co w ocenie lekarskiej może wskazywać na to, iż padły ofiarą długotrwałej przemocy fizycznej - dodaje prezes Stygar.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto