Sobotnia batalia w Otwocku miała dla gości wymarzony początek. W 15. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Michał Adamczyk, a swoją dziewiątą bramkę w sezonie zdobył Krzysztof Brodecki.
- Kilka minut później powinno być 2:0. Przemysław Jakóbiak przejął piłkę po złym wybiciu rywali, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Startu, lecz pojedynek ten przegrał - stwierdził trener Robert Wilk. - Szkoda, bo gdybyśmy podwyższyli prowadzenie to na pewno zdobylibyśmy komplet punktów.
Gospodarze, którzy mają już niewielkie szanse na uniknięcie degradacji, w całym spotkaniu mieli jedynie dwie sytuacje do zdobycia gola. Bramkę uzyskali zaś w kuriozalnych okolicznościach. - Po dośrodkowaniu piłka dosłownie odbiła się od biodra zawodnika Startu i wpadła do naszej bramki - mówi Andrzej Miziołek, kierownik Pelikana. - Bartosz Bobrowski dopiero po chwili zorientował się, że padł gol.
A Pelikan? Prócz sytuacji Przemysława Jakóbiaka, dobre okazje mieli: Patryk Pomianowski i Robert Łakomy. Przy strzałach zabrakło im odrobiny szczęścia.
- Nie jestem zadowolony ani z gry, ani z wyniku. Czas płynie i musimy wreszcie zacząć wygrywać. Wierzę, że zła passa wreszcie się od nas odwróci - mówi Robert Wilk. - Środowe spotkanie przeciwko Ruchowi będzie dla nas meczem o przysłowiowe dziewięć punktów!
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?