Przyćmiona Radość

- Doszło do poważnych uchybień na granicy oszukaństwa - twierdzi Marek Dziedziela, dyrektor łowickiego MOPS. - Nasz pracownik na pewno poniesie tego konsekwencje, ale do czasu zakończenia czynności sprawdzających nie chcę głębiej wchodzić w ten temat.

Klub Seniora Radość działa w Łowiczu od 5 lat. W maju ubiegłego roku zrzeszenie skupiające 180 starszych osób zostało wzięte pod skrzydła MOPS. Do opieki nad klubem wyznaczono pracownicę ośrodka - panią D. Anna Bieguszewska, przewodnicząca klubu twierdzi, że z jej upoważnienia zajęła się sprawami finansowymi Radości.
Pod koniec września do dyrektora Dziedzieli dotarła emerytka, która poczuła się oszukana w czasie wycieczki, odbywającej się trzy tygodnie temu. Na zaproszenie pochodzącego spod Łowicza posła Cezarego Olejniczaka pięćdziesięciu seniorów pojechało do Warszawy, gdzie zwiedzili także Centrum Nauk Kopernik. Pani G. zebrała na ten cel po 50 zł od osoby. Tymczasem okazało się, że uczestnicy wycieczki winni zapłacić jedynie po 20 zł tytułem wstępu do CNK. Koszty transportu pokrył MOPS, a starsze osoby musiały zapłacić po 30 zł za przejazd do stolicy i powrót.

- Doszło do nieporozumienia - zapewnia Anna Bieguszewska. - Zebraliśmy pieniądze od naszych członków, gdyż zawsze sami płaciliśmy za nasze wyjazdy. MOPS nie powinien pokrywać faktury wystawionej przez przewoźnika.

Marek Dziedziela, który powołał wewnętrzną komisję do zbadania zarzutów stawianych podwładnej, nakazał jej pisemnie zwrócić seniorom pieniądze.
- Pieniądze już dostałam pocztą - mówi skarżąca się w MOPS emerytka. - Pani D. nie chciała wyjaśnić moich wątpliwości, więc podzieliłam się nimi z dyrekcją MOPS.

W trakcie wewnętrznego dochodzenia okazało się, że wątpliwości dotyczące uczciwości urzędniczki dotyczą także dwóch innych spraw. Pierwsza z nich związana jest z wakacyjnym wyjazdem do Kwiejsc w Puszczy Noteckiej. Wycieczka była organizowana przez Wiesławę Gęburę, szefową łowickiego stowarzyszenia Dać Szansę.

- Pojechało tam z nami ośmioro członków Klubu Seniora Radość - opowiada Gębura. - Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że cztery z nich zapłaciły pani D. po 450 zł, a wyjazd kosztował 100 zł mniej. Było mi wstyd, że ktoś może podejrzewać mnie o nieuczciwość i poszłam z nimi do pracownicy MOPS, która wmawiała uczestnikom, że płacili po 350 zł, ale w końcu oddała pieniądze.

Pani D. twierdzi, że cztery miejsca na wycieczce zarezerwowała dla swojej rodziny, ale ostatecznie jej członkowie z tego nie skorzystali. - Zaproponowałam je więc osobom z klubu - mówi pracownica MOPS. - Wydawało mi się, że wyjazd kosztuje właśnie 450 zł. Po spostrzeżeniu pomyłki pieniądze zwróciłam zainteresowanym.
- W kwietniu byliśmy w teatrze w Łodzi za co zapłaciliśmy 43 zł - mówi skarżąca się emerytka. - Koszt wycieczki zawyżono, gdyż powinna kosztować 34 zł.

Sprawdza to komisja powołana przez szefa MOPS. Anna Bieguszewska i pani D. zapewniają jednak, że wycieczka została dobrze rozliczona. - Tej pani musiało się pomylić z lutowym wyjazdem do Łodzi, który był tańszy właśnie o 9 zł - twierdzi D.

Marek Dziedziela liczy, że sprawa zostanie ostatecznie wyjaśniona w środę, 17 października.