Przetargi pod lupą policji

Łódzcy kryminalni badają przetargi z lat 2010-2011. W tym czasie starostą łowickim był Janusz Michalak (PiS), a prezesem PRID jego brat - radny miejski Grzegorz Michalak. Dziś pierwszy z panów jest opozycyjnym radnym powiatowym, a drugi jedynie udziałowcem PRID.

KWP w Łodzi wystąpiło do Artura Michalaka, szefa komisji rewizyjnej działającej przy Radzie Powiatu Łowickiego o przekazanie materiałów z posiedzeń KR dotyczących badania próbek asfaltu z dróg wybudowanych przez PRID w Skowrodzie oraz między Lisiewicami i Guźnią. Badało je laboratorium drogowe w Tuszynie. Ekspertyza wykazała, że w Skowrodzie zbudowano drogę, która częściowo ma zbyt duże odchyły od dopuszczalnej normy. Asfaltu było za dużo, co może, ale nie musi skutkować tworzeniem się kolein.
Autorzy ekspertyzy podkreślają jednak, że badanie próbek pobranych po tak długim czasie od zakończenia inwestycji jest obarczone większym błędem niż w przypadku świeżego ich pobrania.

Kilka dni temu KWP w Łodzi wystąpiła o kolejne dokumenty. Tym razem z Powiatowego Zarządu Dróg i Transportu. Chodzi o przekazanie dokumentacji przetargowej dziesięciu inwestycji, które zrealizował PRID. 

- Są to wstępne czynności pozaprocesowe - zapewnia Joanna Kącką, rzecznik KWP w Łodzi. - W związku z wątpliwościami przedmiotowa dokumentacja została przez nas zabezpieczona. Po analizie materiału zostanie podjęta decyzja o rozpoczęciu postępowania przygotowawczego lub o odmowie jego wszczęcia.

Janusz Michalak zapewnia, że nie czuje się winny, gdyż wszystkie przetargi organizowane były, rozstrzygane, a prace realizowane zgodnie z prawem. Samorządowiec podejrzewa, że KWP w Łodzi zainteresowała się przetargami po doniesieniu ze strony jego wrogów politycznych. Wicewojewoda Paweł Bejda, a zarazem szef PSL w Łowickiem uznaje takie sugestie za pomówienie jego ugrupowania politycznego.

Radny Michalak nie kryje też, że skoro PSL za jego rządów tak skrupulatnie badał drogowe inwestycje, to obecna opozycja również przyjrzy się im w wykonaniu obecnej władzy. 
To zresztą już się dzieje. Komisja rewizyjna RPŁ badała w tym tygodniu inwestycję przeprowadzoną w dniach 25 i 26 września przed Starostwem Powiatowym.

Władze powiatu kierowane przez starostę Krzysztofa Figata (PSL) zleciły położenie asfaltu na parkingu zupełnie przygodnej firmie z Białegostoku. Jej szef Anglik Mark Steven Bird proponował podobne usługi także innym instytucjom i osobom prywatnym. Skorzystało z nich jedynie starostwo. Za 20 tys. zł pracownicy Birda mieli odwodnić i poprawić nawierzchnię parkingu przy ul. Stanisławskiego. Starosta Figat twierdzi, że prace zostały wykonane nie tylko dobrze, ale i po okazyjnej cenie. Nie zgadza się z tym opozycja.
- Jakość prac jest niedostateczna - twierdzi Janusz Michalak. - Żartem jest natomiast odwodnienie. Z jednego rozlewiska zrobiono jedną dużą kałużę i kilka mniejszych.

Wicestarosta Dariusz Kosmatka (Koalicja Ziemi Łowickiej) przyznaje, że teren mógł zostać trochę lepiej zniwelowany. 
- Mieli to poprawić, ale podczas tych prac trwała sesja Rady Powiatu Łowickiego i nie zostali dopilnowani - twierdzi wicestarosta. - Będziemy składać reklamację.

Opozycja obawia się jednak, że mogą być duże problemy ze znalezieniem firmy, która przemknęła przez Łowicz jak meteoryt.