Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Niektóre dzieci w edukacji zdalnej rozkwitały”. Jak nauka online wpłynęła na popularność domowego nauczania? Rozmowa z Karoliną Cieślik

Magdalena Konczal
Magdalena Konczal
Nauka zdalna dla większości uczniów i nauczycieli nie była przyjemnym doświadczeniem. Przyniosła jednak trochę plusów jak choćby wzrost zainteresowania nowymi technologiami na lekcjach. Poza tym w dobie pandemii coraz więcej uczniów zdecydowało się przejść na edukację domową. O kolosalnych różnicach między nauczaniem zdalnym a domowym i tym, co czas pandemii zmienił w edukacji, rozmawiamy z Karoliną Cieślik ze Szkoły w Chmurze.

Mam wrażenie, że w Polsce o edukacji zdalnej mówi się raczej w negatywnym kontekście. W jakimś sensie jest to zrozumiałe, bo jej jakość pozostawiała wiele do życzenia. Nauczanie zdalne miało jednak swoje plusy. Jakie?
Edukacja zdalna pokazała nam, że można uczyć inaczej, na przykład wykorzystując technologie podczas zajęć. Oczywiście nie wszyscy robili to dobrze, wiemy, jak było. Natomiast trzeba powiedzieć, że edukacja zdalna otworzyła szkołę na nowe sposoby nauczania. Wcześniej to też się działo, ale bardzo powoli.

Poza tym ważnym plusem nauczania zdalnego było to, że dzieci, które mierzyły się z przebodźcowaniem w szkole albo były nieśmiałe, w edukacji zdalnej rozkwitały. O tym się rzadko mówi, bo wiele osób się nudziło i nie podobała im się taka forma zajęć. Ale trzeba powiedzieć, że była też zauważalna grupa dzieci, którym edukacja zdalna się podobała. One miały szansę uczyć się efektywniej, bo jak nauczycielka zadała jakieś przykłady, to mogły je wykonać w swoim pokoju, gdzie czuły się bezpiecznie.

Wraz z tym, jak pojawiła się edukacja zdalna, zaczęło wzrastać też zainteresowanie nauczaniem domowym. Szczególny przeskok miał miejsce między rokiem szkolnym 2019/2020 a 2020/2021*. Jak Pani myśli, dlaczego edukacja domowa stała się takim fenomenem właśnie w czasie pandemii?
Podobieństw między edukacją zdalną a nauczaniem domowym jest stosunkowo niewiele. Natomiast fakt, że edukacja zdalna wpłynęła na wzrost zainteresowania edukacją domową, jest niewątpliwy. Pokazują nam to liczby.

W czasie pandemii wielu rodziców zobaczyło, jak wygląda szkoła. Zauważyli, że ich dzieci muszą przyswoić bardzo dużo materiału, oraz że nierzadko lekcje są stresujące i odbywają się w nieprzyjemnej atmosferze. Wcześniej rodzice odstawiali dziecko do szkoły i trochę nie wiedzieli, co się za murami budynku. A tu nagle szkoła przyszła do ich domu i pokazała się w całej okazałości. Wielu rodziców stwierdziło, że nie takiej formy nauki ich dzieci potrzebują.

Poza tym edukacja zdalna pokazała rodzicom, że pewne rzeczy można zrobić samemu. Dzieci zostały w domu i jakoś ten rok przeżyły. Rodzice, którzy wcześniej mieli myślenie: „Ja nie jestem nauczycielem, to się na pewno nie uda”, dość szybko się go wyzbyli. Część rodziców pomyślała sobie: „Ja mogę zrobić to lepiej. Moje dziecko będzie miało bardziej dostosowane do siebie środowisko edukacyjne i wychowawcze”. I w ten sposób wielu rodziców podjęło decyzję o tym, by przenieść dziecko na nauczanie domowe.

Wspomniała Pani o tym, że edukacja zdalna ma niewiele wspólnego z edukacją domową. Tymczasem wiele osób myli te dwa sposoby uczenia się. W obu przypadkach pojawiają się głosy, że przecież dzieci nie powinny siedzieć zamknięte w domach. Jakie są różnice między edukacją zdalną a domową?
Edukacja zdalna to tak naprawdę przeniesienie tradycyjnej szkoły, takiej, którą my znamy, do domu. Mamy więc zwykłe lekcje, kartkówki czy sprawdziany. To nauczyciel koordynuje proces edukacyjny ucznia.

Natomiast edukacja domowa to spełnianie obowiązku szkolnego, ale w zupełnie inny sposób. Rodzice biorą odpowiedzialność za to, jak ich dziecko będzie się uczyć i jak opanuje podstawę programową. Tutaj sprawdziany, kartkówki czy prace domowe nie mają racji bytu, bo to rodzic decyduje, w jaki sposób przebiega nauka. W Polsce na kanwie edukacji zdalnej powstało bardzo dużo szkół przyjaznych, które rozumieją wyzwania edukacji domowej i starają się pomagać rodzicom, np. przez udostępnianie materiałów.

W edukacji domowej nie ma więc jakichś ram czasowych czy ograniczeń…
Edukacja domowa to wolność i możliwość kształtowania dnia tak, w taki sposób, jak dziecko tego potrzebuje. Młody człowiek nie musi się uczyć od 8.00 do 14.00. Ma szansę zdobywać wiedzę w dowolnych godzinach i dowolnej kolejności. Może na przykład uczyć się blokowo, przez miesiąc tylko języka polskiego, a przez kolejny miesiąc tylko historii. Dzięki temu nauka jest dostosowana do tego, w jaki sposób każdy z nas zdobywa wiedzę. Przecież my-dorośli mamy tak samo. Jak coś nas zainteresuje to „wsiąkamy” w dany temat i nim się zajmujemy, a nie przeskakujemy co 45 minut z jednej rzeczy na drugą. To nie jest nauka przyjazna naszemu mózgowi. Różnic między edukacją zdalną a edukacją domową jest więc mnóstwo.

Wciąż jednak w kontekście nauczania domowego pojawia się zarzut, że dzieci nie zdobywają umiejętności społecznych…
To jest chyba największy zarzut skierowany w stronę edukacji domowej. Według mnie on jest mocno nietrafiony. Przecież to nie jest tak, że wszyscy uczymy się kontaktów społecznych tylko i wyłącznie w szkole. Mamy kontakty społeczne w ramach naszej rodziny, ale też na zajęciach pozalekcyjnych, na boisku czy nawet w codziennych czynnościach, kiedy robimy zakupy w sklepie czy jeździmy komunikacją miejską.

„Niektóre dzieci w edukacji zdalnej rozkwitały”. Jak nauka online wpłynęła na popularność domowego nauczania? Rozmowa z Karoliną Cieślik
Archiwum prywatne Karoliny Cieślik/ Dzieci ze Szkoły w Chmurze przy zabawie i nauce

To, że szkoła uczy nas życia w społeczeństwie, jest według mnie większym mitem, niż to, że dzieci na edukacji domowej są dzikusami. Standardowo w szkole mamy grupę dzieci, które są w tym samym wieku i robią to samo w tym samym czasie, bo tak jest zorganizowana szkoła. Trudno jest powiedzieć, żeby to przygotowywało do życia w późniejszym okresie, bo życie w społeczeństwie po prostu tak nie wygląda. Rzadko spotykamy się z taką hermetycznie zamkniętą grupą, która jest jednorodna wiekowo i pod kątem wykonywanych czynności.

Dzieci przebywające na edukacji domowej mają tyle samo znajomych, co te uczące się w szkołach systemowych?
Kontaktów społecznych na edukacji domowej ilościowo jest mniej. Natomiast czymś innym jest jakość. Dzieci mają możliwość przebywania ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi. Mają więcej czasu na to, żeby spędzać dzień z rodziną. Mogą też wyjść na podwórko i poprzebywać z dziećmi z sąsiedztwa. Dzięki takiej formie edukacji dziecko może bardziej świadomie tworzyć swoje kontakty społeczne czy rówieśnicze, oczywiście przy wsparciu rodzica. Chciałabym, by wszystkie te osoby „wątpiące” porozmawiały z dziećmi przebywającymi na edukacji domowej i zobaczyły, jak ci uczniowie są zajęci i jak bardzo ich dni są wypełnione różnymi aktywnościami.

Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu nauki zdalnej. Tak jak powiedziałyśmy, ma też ona sporo plusów, które można wykorzystywać, czy to w edukacji systemowej czy domowej. Jakie narzędzia, metody czy dobre praktyki przyniosła nam edukacja zdalna?
Wielu nauczycieli poszło w taką stronę, żeby robić escape roomy albo grywalizacje podczas lekcji. Wówczas temat zajęć zaprezentowany jest jako zabawa, a nie jedynie czytanie podręcznika. Będąc w klasie, nauczyciel jest w stanie pokazać swój autorytet i w jakimś sensie wymusić porządek. W przypadku nauki zdalnej tak nie ma. Właśnie dlatego wielu nauczycieli poszło w inną stronę, że oni starają się bardziej zainteresować ucznia tematem.

Dużo osób zainwestowało w techniczne wyposażenie szkół. Niektóre placówki mają już porządne tablety i tablice matematyczne, które pozwalają na bardzo sprawne wydrukowanie zapisu matematycznego czy chemicznego, o czym wcześniej wiele szkół nawet nie pomyślało. I szkoły, i nauczyciele odkryli Discorda, czyli platformę, na której wszyscy fani gier komputerowych byli od wielu lat. Dopiero w czasie nauczania zdalnego okazało się, że można tam też przeprowadzać interakcje klasowe i rówieśnicze. Nauczyciele zobaczyli, że ich uczniowie mają życie poza szkoła i ono się bardzo bujnie toczy. Wydaje mi się, że to są najciekawsze rzeczy, które nam zostały po pandemii.

„Niektóre dzieci w edukacji zdalnej rozkwitały”. Jak nauka online wpłynęła na popularność domowego nauczania? Rozmowa z Karoliną Cieślik
Archiwum prywatne Karoliny Cieślik/ Warsztaty LEGO dla uczniów

Wydaje mi się, że forma edukacji domowej ewoluowała, pewnie też przez pandemię. Kiedyś zazwyczaj jeden z rodziców musiał zostawać z dzieckiem w domu i to właśnie rodzic przejmował rolę nauczyciela. Czy edukacja domowa wciąż tak wygląda?
Pandemia miała wpływ na to, jak pracujemy. Obecnie nasza praca jest bardziej elastyczna, coraz popularniejsze jest pracowanie zdalne i nikt już się na to nie oburza. W związku z tym rodzicom znacznie prościej jest żonglować obowiązkami domowymi i zawodowymi.

U nas, w Szkole w Chmurze, nie widzę takiej tendencji, że jest rodzic, który zawsze pozostaje w domu z dziećmi. Sporo rodziców jest na etacie, inni prowadzą własne firmy lub mają pracę bardziej freelancerską. Dzięki temu życie domowe jest dużo bardziej elastyczne.

Niektóre rodziny podróżują przez większą część roku, a rodzice pracują z różnych miejsc Polski czy świata. Te rozwiązania, które my się staramy wprowadzać, a więc platforma do nauki, egzaminy i warsztaty w formie online, sprawiają, że rodzice mogą podróżować bez żadnych ujemnych konsekwencji dla siebie czy dla dziecka.

A więc ten model się zmienia…
Zdecydowanie. To już nie jest taki tradycyjny model, który możemy mieć przed oczami, gdy słyszymy „edukacja domowa”. Sporo rodziców z konieczności w edukacji zdalnej musiało oddać dzieciom trochę więcej odpowiedzialności. Uczniowie czasami zostawali sami w domu. Myślę, że takie oddanie odpowiedzialności dziecku, nawet w formie eksperymentalnej, jest bardzo uwalniające. Wiele dzieci jest w stanie wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Ja tutaj widzę taki obopólny rozwój: i dzieci do samodzielności, i rodziców do przekazywania tej odpowiedzialności w ręce dzieci. Myślę, że to jest bardzo dojrzały krok.

No właśnie, bo przecież jest to kolejna umiejętność, którą dzieci prędzej czy później będą musiały zdobyć. W systemowych szkołach zazwyczaj większa część odpowiedzialności edukacyjnej leży po stronie nauczyciela, a uczeń jest jedynie osobą, który wykonuje polecenia.
My się często dziwimy, że młodzi ludzie kończą liceum i w ogóle nie wiedzą, co chcą robić w życiu. Moim zdaniem trudno się temu dziwić. Przez dwanaście lat edukacji obok ucznia zawsze jest osoba, która mówi mu, co ma w danym momencie robić i czego się uczyć. Takie dziecko słyszy, że każdy przedmiot jest tak samo ważny. Wówczas uczeń nie ma takiej przestrzeni na to, by poeksperymentować czy realnie zastanowić się, co chciałby robić w życiu.

Świat zamknięty w szufladki przedmiotów szkolnych to bardzo uproszczony świat. Wybierając swoją ścieżkę życiową, nie patrzymy przez pryzmat przedmiotów szkolnych, a raczej przez pryzmat naszych kompetencji, tego, czy jesteśmy introwertykami czy ekstrawertykami, czy mamy kompetencje analityczne czy społeczne. Właśnie takie aspekty się liczą, a nie to, czy mieliśmy piątkę z historii czy biologii.

- - -

Karolina Cieślik – prawniczka i koordynatorka projektów w Szkole w Chmurze – szkole przyjaznej edukacji domowej, działającej w całej Polsce.

* Jak pokazują dane w roku szkolnym 2019/2020 uczniów, uczących się właśnie w takiej formie było 12 tysięcy, rok później – już 20 tysięcy. Źródło: 2021.09.30 Nauczanie Domowe Dane Ministerstwa Edukacji i Nauki dla Fundacji Edukacji Domowej (FED).

Czytaj z dzieckiem, gdziekolwiek jesteś!

Materiały promocyjne partnera
od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto