Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Łowicza skarży się na zachowanie nieumundurowanego policjanta

Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek
Pan Stanisław, były już dziś strażnik jednej z łowickich firm, poskarżył się Jackowi Banachowiczowi, komendantowi policji na aroganckie zachowanie jego podwładnego. Szefostwo łowickiej komendy policji, a później wydział kontroli KWP w Łodzi nie doszukały się jednak winy funkcjonariusza.

- Na początku lutego do zakładu piekarniczo-cukierniczego Marel w Łowiczu przyjechało autem dwóch mężczyzn, którzy zaparkowali samochód w bramie wjazdowej ochranianej wtedy przeze mnie firmy - opowiada mieszkaniec Łowicza. - Na moją prośbę, aby pojazd został przestawiony w miejsce do tego przeznaczone, jeden z mężczyzn z odległości kilku metrów pokazał mi policyjną odznakę.

Pan Stanisław, który przez lata pracował w służbach mundurowych, nie przejął się tym i, wedle własnej relacji, poinformował policjanta, że "odznaka nie służy do łamania przepisów". Strażnik nalegał na zaparkowanie auta w innym miejscu.

- Dopiero po kilkakrotnych wezwaniach policjant spełnił moją prośbę - mówi Stanisław . - Funkcjonariusz, który chciał wejść na teren zakładu, początkowo nie zgodził się na podanie mi swojego imienia i nazwiska oraz okazania legitymacji służbowej, twierdząc, że jest mi to niepotrzebne. W czasie rozmowy zachowywał się bardzo arogancko. Gdy wszedł w końcu na teren zakład, stwierdził, że "jeszcze się spotkamy, to mi pokaże".

Całą sytuację inaczej przedstawia aspirant z sekcji kryminalnej. Funkcjonariusz policji przyjechał do Marela z innym policjant nieoznakowanym radiowozem, aby wykonać czynności służbowe z jednym z pracowników firmy działającej przy ul. Seminaryjnej. Twierdzi on, że oskarżenia pana Stanisława są bezpodstawne. Wtóruje mu jego policyjny partner.

Były już portier twierdzi natomiast, że całe wydarzenie zostało zarejestrowane przez kamery zakładowego monitoringu. Andrzej Rokicki, zastępca komendanta powiatowego policji w Łowiczu zapewnia, że podczas postępowania wyjaśniającego sprawdzono zapisy monitoringu. Okazało się jednak, że obraz i dźwięk, który 9 lutego zarejestrowały kamery przemysłowe nie zostały zachowane.

Sam Stanisław uważa, że po prostu właścicielowi firmy Marel nie zależało na tym, aby drażnić policję, gdyż przy zakładzie działa sklep, który może doprowadzać do zagrożenia drogowego.

- Mieści się on między wiaduktem drogowym a przejazdem kolejowym i pasy jezdni dzieli tam podwójna ciągła linia. Parkujące przy sklepie auta klientów blokują ruch, co zmusza innych użytkowników drogi do łamania przepisów ruchu - uważa mieszkaniec Łowicza skarżący się na rzekomą arogancję policjanta.

Policja faktycznie stwierdziła sporadyczne przypadki blokowania ruchu przy przydrożnym sklepie przez auta klientów. Miały się one skończyć po interwencji mundurowych.

Zbigniew Marat, właściciel Marela stanowczo zaprzecza temu, że nie był zainteresowany przekazaniem śledczym nagrań z monitoringu. - Mamy po prostu wiele kamer, a mało miejsca na serwerze i obraz archiwizowany jest tylko przez siedem dni - tłumaczy Marat. - Natomiast policja prosiła mnie o okazanie nagrania kilkanaście dni po wydarzeniach z 9 lutego.

- Zapewniam, że każdą skargę na działania funkcjonariuszy traktujemy z należytą powagą i wyczerpując wszystkie możliwości staramy się wyjaśnić nasuwające się
wątpliwości - zapewnia Urszula Szymczak, rzecznik łowickiej policji.

Pan Stanisław jest w tym roku jak na razie jedyną osobą, która poskarżyła się na działania łowickich policjantów.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto