Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Mamoń: nie jestem korespondentem wojennym. To mój sposób na życie [wywiad]

Anna Wójcik
Anna Wójcik
Tomasz Głowacki
Marcin Mamoń był już m.in. w Libii, Czeczenii. Zagląda w miejsca, gdzie diabeł mówi dobranoc, by porozmawiać z dyktatorami czy przestępcami.

Mediatravel 2011. Spotkania m.in. z dziennikarzami wojennymi

Marcin Mamoń - to dziennikarz, który jeździ tam gdzie, zwykły turysta nie zagląda. W poszukiwaniu swoich rozmówców, którzy nierzadko są ścigani listem gończym, wyrusza m.in. do Czeczeni, Afganistanu, Somali, Pakistanu. Te miejsca są uważane za piekło, choć Mamoń dostrzega w niektórych raj.

Jednym z takich miejsc jest Kongo, gdzie jest olbrzymie jezioro, woda ma temperaturę 24 stopni Celsjusza, wokół rozpościera się roślinność, a za plecami dymiące wulkany. Zaś wieczorem niebo na kilkadziesiąt minut zapełnia się nietoperzami.

Jadąc na materiał zabiera ze sobą różne rzeczy, wśród nich jest nóż, różaniec, a nawet książki. Widział już wiele, ale nie pokazałby światu scen śmierci i gwałtu.

Jest autorem filmów, m.in. Mężczyzna po czterdziestce woli być przemytnikiem, Ósma brama, Zapach Raju.

Anna Wójcik:**
Jaka jest rola korespondenta wojennego - to jest praca, a może pasja?**

Marcin Mamoń: W Polsce nie ma korespondentów wojennych, przez jakiś czas starał się nim być Waldemar Milewicz, który zginął tragicznie w Iraku. Dla mnie jest to bardziej sposób na życie, sposób na robienie filmów.

To nie jest praca polegająca na robieniu zdjęć, które później idą w newsach. Nie mam takiego reżimu, że muszę te informacje zdobywać codziennie, tylko mam na nie trochę czasu. To jest fajne, bo wtedy ma się większy dystans, wchodzi w rzeczywistość, którą się tam spotyka.

Skoro nie jesteś korespondentem wojennym, to kim jesteś?

Jestem człowiekiem, który od dłuższego czasu stara się robić filmy i jakoś przeżyć, zarówno w sensie metafizycznym, jak i dosłownym. To jest taka praca, gdzie nie wiadomo, kiedy się zaczyna, a kiedy kończy.

A można mówić o jakimś niezbędniku w Twoim zawodzie?

Bierze się takie przedmioty, które nazywa się metafizycznymi albo fizycznymi. Zawsze mam ze sobą nóż i różaniec.

Ten różaniec to taki Twój talizman?

To nie jest mój talizman, ale coś co zawsze jest ze mną. I zawsze zabieram jakieś książki do czytania, warto to dźwigać. Można czytać nawet klasykę, czyli książki, których w życiu nie przeczytałabyś.

Jest w ogóle czas na czytanie?

Oczywiście, że tak. Przecież się lata samolotami, jeździ samochodami. Taka praca to dziesiątki tysięcy kilometrów.

W Twoim zawodzie można mówić o obiektywiźmie? Przecież jesteś w środku danego konfliktu, uczestniczysz w nim. To nie jest sucha relacja z meczu, że obserwujesz wszystko zza barierki. Tu są emocje! Da się od nich odciąć?

Nigdy do końca nie wiesz, co w danym miejscu się wydarzy. Ta niepewność wywołuje emocje. Wojna ma to do siebie, że wszystkie emocje ludzkie i sytuacje są bardzo skrajne. Tam można być bardzo dobrym albo złym. Nie ma odcieni szarości, o których bez przerwy mówi się w naszej przestrzenie, w której żyjemy.

Nie da się zatem być obiektywnym. Ja zawsze miałem bardzo subiektywne filmy, nie miałem wątpliwości, po której stronie jest dobro, a po której jest zło. Te emocje pozwalają jednak stworzyć dobre filmy.

Opowiadasz o tym wszystkim z taką swobodą. Ale jak my patrzymy w telewizji na te konflikty zbrojne, kontrowersyjnych przywódców, epidemie to się boimy. A Ty nie czujesz strachu?

Nie, nie ma żadnego strachu. Tu nie chodzi o to, żeby się bać, bo strach ma konotacje negatywne. W moim przypadku jest to raczej zwykła ciekawość, choć też nie wiem, czy to jest dobre określenie, bo mówimy o przeżyciach traumatycznych. Czuję jednak, że jestem uczestnikiem poważnej historii. Nie jest to historia czwartej kadencji Sejmu.

A można się przyzwyczaić, do tego strachu, płaczu, śmierci z którą się spotykasz?

Nie, nie można...a może jednak da się?

Mam też wrażenie, że w Twoim przypadku inaczej się pojmuje etykę dziennikarską. Ta granica jest bardziej płynna, możesz więcej pokazać.

Najważniejszą granicą w zawodzie dziennikarza jest mówienie prawdy. Mam jednak wrażenie, że coraz mniej dziennikarzy stosuję się do tej zasady.

Poza tym te granice zależą od samego człowiek, które sam sobie je wytycza. Człowiek powinien mieć jakiś kodeks zasad.

To czego nie byłbyś w stanie pokazać
?

Nie chciałbym nigdy pokazywać śmierci, gwałtu. W moim przypadku jest to też uzależnione od cywilizacji, do której jadę, bo tam są różne tematy tabu. Nie możesz na przykład opowiadać o życiu prywatnym  Szejk Abdallaha z jego żoną Fatimą.

Twoja najważniejsza podróż i zarazem najtrudniejsza.

W 2000 roku wyjechałem do Czeczenii. Podróż trwała kilka miesięcy, chociaż większość tego czasu spędziłem na czekaniu. Ale na tym polega ten zawód, czekanie jest potworem.

Ochotnicy z krajów arabskich jechali na wojnę przez Gruzję. Ja z nimi siedziałem w jednej bazie, bardzo długo. I stamtąd Gruzini przerzucili mnie nieoznakowanym helikopterem, z tymi osadnikami z krajów arabskich, z dostawą broni dla partyzantów.

Ten helikopter był tak przeciążony, że nie mógł przelecieć przez Kaukaz. Pojechałem tam nie jako dziennikarz, tylko jako ochotnik na Dżihad. Przed wejściem do tego helikoptera wzięto mój paszport i powiedziano, że mi go oddadzą, jak przeżyje.

Rzucili nas do jakiegoś wąwozu, skakaliśmy z tego helikoptera. Później podeszło do nas ponad stu uzbrojonych żołnierzy z legendarnym dowódcą, który już nie żyje. Z tym dowódcą włóczyłem się po górach przez kilka miesięcy. Po pewnym czasie nie było nawet, co jeść.

To trochę taka praca dla wariata?

Są tacy, co tak myślą. Ale ja po prostu to lubię. A skoro to lubię, to jestem gotów na wiele rzeczy.

Nie tylko jeździsz w miejsca, które turyści omijają, ale także rozmawiasz z ludźmi niebezpiecznymi, którzy są ścigani listami gończymi. Są osoby z którymi dobrze się rozmawiało?

Było dużo fajnych rozmów. Kilka razy rozmawiałem z Szamilem Basajewem. To jest niesamowita postać. Kolejną taką osobą jest Zelimchanem Jandarbijew, zabity później w Katarze.

Super mi się rozmawiało z talibami, z nimi paliłem haszysz. Oni mi dawali nagrania z telefonów komórkowych, a ja im dawałem gry.

W tych ludziach jest to ciekawe, że w porównaniu do nas nie używają zbędnych słów, mówią wprost, nie używają zbędnych słów. Oni mówią definicjami, zdaniami krótkimi. 

Czeczenia, Kaukaz, Afganistan, Pakistan, Libia, Somalia to nie są miejsca odwiedzane przez turystów. A gdzie jedziesz, kiedy stajesz się turystą?

Jeżdżę z dziećmi i żoną na Kaszuby, w Bieszczady. Uważam, że najlepsze wakacje są w Polsce.

Masz dzieci i żonę, a ciągle ryzykujesz.

Czy ja ryzykuję? Może w pewnym sensie tak, ale tak na dobrą sprawę wydaje mi się, że w tych wszystkich miejscach mamy wojnę ukrytą. To znaczy, ona tam jest dlatego, że w każdej chwili może coś się wydarzyć. Jednak w tej większości czasu, w której się tam znajduję nic nie dzieje. Tam toczy się normalne życie. Te wojny są strasznie demonizowane.

Czyli nigdy nie myślisz, że to może być Twoja ostatnia podróż?

No pewnie, że nie!

Pozwolę sobie jednak użyć określenia "korespondent wojenny", mimo że sam go unikasz. Ryszard Kapuściński twierdził, że praca korespondenta wojennego to zawód wyniszczający. Wielu ludzi uprawia go przez pewien okres życia, bo nie wytrzymują. Czy Ty uważasz, że zbliżasz się do tego momentu, kiedy powiesz sobie "dość!"

Nie mam takich myśli. Ten zawód jest mi bliski, ja go rozumiem i potrafię to robić. To jest moja naturalna potrzeba. Moje życie jest w tych odległych cywilizacjach, tam się dobrze czuję.

To w takim razie, gdzie kolejna wyprawa?

Teraz jest ciężko z wyprawami, bo w Polsce nie ma już pieniędzy na filmy dokumentalne. Choć planuję zrobić film o Szamilu Basajewie, bo przyszła na to pora. Będzie to podróż po różnych miejscach, a także pokażę przyjaźń dwóch mężczyzn. Ten film ma odpowiedzieć na pytanie, czy Basajew żyje czy też nie, bo właściwie nie ma żadnych dowodów, że nie żyje.

Rozmowa przeprowadzona podczas Festiwalu Mediatravel, 28 kwietnia 2011 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto