Do tragicznych wydarzeń doszło 14 lipca ok. godz. 14. Żaneta K. opiekowała się dzieckiem. Cierpiąca na nadciśnienie tętnicze kobieta poczuła się bardzo źle. Bolała ją głowa i wymiotowała.
– Gdy zasłabła zadzowniłam na pogotowie ratunkowe, które przyjechało do nas dopiero po 26 minutach i to dopiero po drugiej interwencji, gdy Żaneta straciła już przytomność – opowiada siostra zmarłej mieszkanki powiatu łowickiego. – To stanowczo za długo. Osobowe auto z Łowicza jedzie do Gzinki. 8,5 minuty Chcę to zgłosić policji.
34-latka przez 50 minut była reanimowana. Lekarzom pogotowia udało się przywrócić akcję jej serca i została przewieziona do łowickiego szpitala. Zmarła tam kilka godzin później. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną był pęknięty tętniak mózgu.
– Pierwsze wezwanie, które dostaliśmy nie wskazywało na to, że potrzeba jest nasza pomoc osobie w stanie zagrożenia zdrowia i życia – twierdzi Danuta Szymczykiewicz, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi obsługującej powiat łowicki. – Po kilku minutach dostaliśmy kolejne wezwanie, które informowało nas, że pani ta straciła przytomność. Nasza karetka pojawiła się w Gzince 8 minut po drugim wezwaniu. Od pierwszego nie minęło więcej niż 10 minut. Uważamy, że wszystkie procedury zostały przez nas należycie wypełnione.
Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?