Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łowicki Syntex znów ma szansę produkować

Rafał Klepczarek
Łowicki Syntex to jedna z najstarszych firm w mieście
Łowicki Syntex to jedna z najstarszych firm w mieście fot. Rafał Klepczarek
Prawie 150 pracowników łowickiej firmy dziewiarskiej Syntex, która jest w upadłości od końca 2008 roku, straciło już nadzieję na dalszą pracę.

Syndyk masy upadłości firmy dziewiarskiej Dariusz Jędrzejewski chciał zakończyć w zakładzie produkcję 1 grudnia tego roku. Tymczasem pod koniec listopada ma zostać zwołane spotkanie rady wierzycieli Synteksu, na którym podjęta będzie decyzja w sprawie przedłużenia produkcji do koń-ca lutego przyszłego roku.

- Bogu niech będą dzięki - nie kryje ulgi jedna z pracownic Synteksu. - Kokosów finansowych tam nie ma, ale da się przeżyć do następnej wypłaty.

Skarpety i rajstopy z Łowicza mają na tyle duże wzięcie, że z pozyskanych z ich sprzedaży pieniędzy zakład utrzymuje załogę i na bieżąco płaci podatki.

Co prawda Dariusz Jędrzejewski nie chce rozmawiać z mediami, ale udało nam się dowiedzieć, że wycofał się on z wcześniejszej decyzji wygaszenia produkcji skarpet i rajstop, które chwalą sobie za jakość konsumenci z kraju i zagranicy. Część produkcji wysyłana jest m.in. do Belgii, gdzie cieszy się powodzeniem.

Za decyzją syndyka masy upadłości Synteksu stoją kłopoty ze sprzedażą firmy dziewiarskiej. Mimo licznych prób, a nawet chętnych, którzy chcieli przejąć znaną w regionie dziewiarską firmę, nie udało się sfinalizować tej transakcji.

Fabryka, która obecnie miesięcznie może wyprodukować 460 tys. par skarpet lub ponad milion par rajstop, została wyceniona na ok. 16 mln złotych. Ponieważ nie ma zainteresowanych jej nabyciem za tę kwotę, cena spadła do ponad 10 mln zł.

Łowicki zakład powstał w pod koniec lat 60. Zatrudniał wtedy kilka tysięcy osób. Kiepsko zarządzana firma zbankrutowała w 2002 roku. Ówczesnemu syndykowi masy upadłości Synteksu Janowi Sysce udało się jednak znaleźć łódzką spółkę Intraco, która kupiła zakład dziewiarski. Znów zaczął się on rozwijać. 70 proc. produkcji eksportowane było poza granice kraju, głównie do Francji, USA i Rosji. Łowicka firma prężnie rozwijała się do końca 2007 roku. Zatrudniała wtedy nawet 560 osób. Potem do jej upadku przyczynił się niski kurs euro, zalew rynków azjatyckimi tekstyliami oraz wewnętrzne spory między właścicielami. Pod koniec 2008 roku zadłużony na ok. 18 mln zł Syntex ogłosił upadłość. Pracę straciło kilkaset osób. Od tego czasu znacznie okrojona załoga ciągle żyje w niepewności.

Bogusław Słaby, prezes Związku Przedsiębiorców Przemysłu Mody "Lewiatan" z siedzibą w Łodzi, twierdzi, że przemysł odzieżowy w Łódzkiem wychodzi jednak na prostą.

- Naszym największym problemem nie są tanie chińskie ubrania, ale brak wykwalifikowanej kadry pracowniczej - twierdzi prezes Słaby.

Dla wielu drobniejszych firm dziewiarskich chińskie produkty są nadal dużym zagrożeniem. Przekonała się o tym chociażby łódzka firma Archimode. W latach świetności, zakład produkujący odzież pasowaną, zatrudniał prawie 400 osób. Od dwóch lat jest w likwidacji. - Gdy ludzie nie mają pieniędzy, to decydują się na zakup tańszej odzieży, nie patrząc na jej jakość - mówi Monika Gotowczyk z likwidowanej firmy.

Lepiej ma się dziewiarstwo ręczne. Firma Wartatex z Szadku dwa lata temu mocno zredukowała zatrudnienie. Dziś myśli o rozwoju, bo znalazła dużego kontrahenta z Francji, dla którego produkuje swetry. W najbliższym czasie planuje zwiększenie zatrudnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto