Sprawa dotyczy wydarzeń z 14 maja 2013 roku. Pod koniec pracy do gabinetu komendanta Szeligowskiego weszło trzech funkcjonariuszy policji, którzy pojawili się w siedzibie PSP, aby zbadać jego trzeźwość. Badanie dało wynik negatywny. W czasie jego trwania Jacek Szeligowski dowiedział się, że policję wezwał jego podwładny, z którym jest skonfliktowany.
Komendant PSP poczuł się zniesławiony i oddał sprawę do sądu. Wczoraj odbyło się pojednawcze posiedzenie sądu. Ze względu na charakter sprawy było ono niejawne. Z naszych informacji wynika, że jeszcze przed rozprawą obie strony konsultowały się w kwestii zawarcia ugody. Ostatecznie jednak do niej nie doszło.
- Mam tylko jeden warunek, aby pan K. znalazł sobie pracę w innej jednostce straży pożarnej - mówi komendant Jacek Szeligowski. - Jeśli nie jest w stanie, to nie widzę przeszkód, aby przeszedł na emeryturę.
Strażak K. nie chciał rozmawiać na ten temat.
W sytuacji, gdy próba zawarcia ugody spaliła na panewce, sprawę domniemanego zniesławienia będzie rozpatrywał łowicki sąd.
Osobie, która narusza paragraf 1 artykułu 212 Kodeksu karnego, grozi grzywna albo kara pozbawienia wolności.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?