Jedną z pokrzywdzonych była Urszula Salamon, właścicielka sklepu przy ul. Chełmońskiego. Woda stojąca na podłodze uniemożliwiała klientom dokonywanie zakupów, ale też wywołała zwarcie.
- Nasze kłopoty rozpoczęły się po modernizacji ulicy Chełmońskiego, gdy zlikwidowano przepust - skarży się Danuta Modrak. - Woda napływa na podwórko i do piwnicy z jezdni położonej wyżej niż dom. Strażacy pompują dzisiaj od rana, ale co to za robota? Gdy na godzinę przerwali, bo zabrakło im paliwa, woda naszła z powrotem. Wszystko trzeba było zaczynać od nowa.
W pogotowiu czekała też wielka pompa, którą kupił ratusz, a która ma być między innymi po to, by wypompowywać wodę z parku błonie.
Najtrudniejsza sytuacja była w rejonie ulic Starzyńskiego, Mickiewicza, Chełmońskiego i Krakowskiej. Środowy potop po raz kolejny pokazał, że średnica rur kanalizacyjnych w mieście jest niewystarczająca i przy obfitych opadach zatyka się. Niektórzy łowiczanie zastanawiają się też, czy jest ona drożna.
- Sieć jest przez nas co roku konserwowana. Problemem nie jest jej drożność, tylko wydajność - uważa burmistrz Kaliński. - W minioną środę spadło na miasto bardzo dużo wody. Potrzeba było czasu, by kanalizacja się z nią uporała. Na szczęście strażacy stanęli na wysokości zadania.
Burmistrz stwierdził, że miasto nie będzie w najbliższym czasie zwiększać przekroju rur na odcinkach już istniejących. Będzie natomiast sieć rozbudowywać.
Problemy z przepustowością kanalizacji nie są wyłączną domeną Łowicza. Podobnie jest w Skierniewicach. Tam największe kłopoty mają mieszkańcy osiedla Widok, gdzie woda zalewa piwnice i ulice po każdym większym deszczu.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?