Horror z Drzewicy może się powtórzyć. Domy pomocy wołają o pomoc
Dramat w Domu Pomocy Społecznej w Drzewicy w powiecie opoczyńskim zaczął się dokładnie dwa tygodnie temu. W piątek, 3 kwietnia, władze DPS-u zaniepokoiły się objawami wykazywanymi przez niektórych pacjentów. Wyglądały dokładnie jak objawy choroby COVID-19, czyli ataku koronawirusa. Okazało się to prawdą. Przez weekend przebadano 131 próbek, u 64 osób stwierdzono koronawirusa. Zaraziło się 37 mieszkańców domu i 25 osób z personelu. To około połowy podopiecznych i pracowników DPS-u. Do niedzieli dwóch podopiecznych zakażonych wirusem zmarło. Później, w Wielkanoc, zmarła kolejna ofiara. Ponad 20 zakażonych członków personelu zgodnie z decyzją sanepidu opuściło placówkę, przechodząc na zwolnienia lekarskie i kwarantanny domowe. Potem dołączyli do nich kolejni. W ten sposób z 80 pacjentami zostało pięć pracownic, w tym jedna pielęgniarka. Normalnie samych pielęgniarek jest sześć. Informacja o przeciążeniu jedynej pielęgniarki pozostałej w drzewickim DPS-ie dotarła nawet do dr Grażyny Wójcik, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. W wielu wywiadach zwracała uwagę na stan przepracowanej kobiety. - Przykładem może być pielęgniarka z DPS Drzewica, która po 55 godzinach zamknięcia w ośrodku i nieprzerwanej pracy, w stanie skrajnego wyczerpania, po konsultacji lekarskiej otrzymała L4 i została decyzją lekarza skierowana do miejsca kwarantanny - mówiła w wywiadzie dla portalu Ofeminin, podkreślając, że po takich przeżyciach kobieta będzie potrzebować wsparcia psychologa lub terapii. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE