18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Goczałkowice-Zdrój: Uzdrowisko to marka. Rocznie przyjeżdża tu 10 tys. kuracjuszy

Karol Świerkot
Rocznie przyjeżdża tutaj 10 tys. osób. Szukają odpoczynku i fachowej pomocy medycznej. Znajdują

Tutaj zawsze było cicho i spokojnie, jednak nie spokój a przede wszystkim borowiny i solanki, od ponad 150 lat przyciągają kuracjuszy do Goczałkowic-Zdroju.

Przed pierwszą wojną światową pobyt był tu zarezerwowany tylko dla tych wysoko urodzonych. W czasie II wojny światowej z kolei był tu punkt szkolenia niemieckich dziewcząt zrzeszonych w BDM: żeńskim odpowiedniku Hitlerjugend, w okresie PRL-u chętnie kurowali się w Goczałkowicach prominenci partyjni. Dziś uzdrowisko w Goczałkowicach-Zdroju jest jednym z najpopularniejszych w Polsce.

Rocznie odwiedza je 10 tys. osób.- Formalnie uzdrowisko zaczęło działać w 1856 roku, po odkryciu tu źródeł solanki, a pierwszy turnus odbył się w 1864 roku - mówi Agnieszka Hoffmann-Miczek z uzdrowiska w Goczałkowicach-Zdroju. - Na turnusie przebywało wtedy 264 kuracjuszy.
Wówczas kuracje miały charakter sezonowy i zimą uzdrowisko było zamknięte. Boom turystyczny nastąpił po odkryciu w 1895 roku obok solanki także bogatych złóż borowiny.

- To był dodatkowy zastrzyk energii dla uzdrowiska i siła napędowa do zmian - mówi Agnieszka Miczek.
- Wówczas przyjeżdżali tutaj ludzi bogaci razem ze służbą - opowiada Janusz Kołodyński, wieloletni pracownik uzdrowiska i prezes Śląskiej Fundacji Reumatologicznej, działającej na rzecz uzdrowiska. - Dla służby były osobne pokoje. To było przed pierwszą wojną światową.

Z ruiny do perełki PRL
II wojna światowa nie oszczędziła uzdrowiska, jak też lata tuż po jej zakończeniu. - To była ruina, uzdrowisko było bardzo zniszczone i rozszabrowane - mówi Kołodyński.
Wznowiło działalność w 1953 roku. - Odżyło dzięki dyrektorowi Krzyżanowskiemu. To on postawił uzdrowisko na nogi - mówi Kołodyński.

Łaskawym okiem na Goczałkowice patrzyły wówczas władze regionalne.
- Goczałkowice nie były wpisane do zjednoczenia "Uzdrowiska Polskie", jednak zaczęły działać jako uzdrowisko regionalne województwa śląskiego - tłumaczy Kołodyński. - Miało to swoje plusy i minusy. Plus był taki, że władza była blisko i o uzdrowisko dbała.

Dbała, bo i korzystała. - Dobry dyrektor uzdrowiska potrafił to wykorzystać - mówi Kołodyński.
Bowiem kurowały się tutaj rodziny partyjnych sekretarzy, uzdrowisko odwiedził kilkukrotnie Zdzisław Grudzień, członek Politbiura KC PZPR. - Pojawiła się nawet plotka, że leczył się tutaj sam gen. Jaruzelski, ale nigdy nie została potwierdzona - mówi Agnieszka Miczek.

Do dyspozycji mieli pawilon "Jaśmin" zlokalizowany na uboczu parku. - Kiedyś mówiono na niego "Gierkówka" - wspomina Lesław Nowicki, lekarz w goczałkowickim Uzdrowisku od 1964 roku. - milicjanci, partyjni wojskowi, nawet minister Ryszard Nieszporek się u nas leczył (do 1954 minister górnictwa w rządach Józefa Cyrankiewicza i Bolesława Bieruta. przyp. red.) Oni mieli zapewnione łóżeczka.

Pionierzy w leczeniu
Lata 60 i 70 to czas ogromnego prosperity w uzdrowisku. Wówczas do oferty leczniczej uzdrowiska wprowadzono też pionierską w świecie metodę leczenia zimnem czyli tzw. krioterapii. - Dr Zbigniew Gałaszek, ówczesny dyrektor uzdrowiska był znakomitym lekarzem i organizatorem, wprowadzał u nas różne nowości ze świata - mówi Kołodyński. - Taką nowością była właśnie krioterapia.

- Kiedy wprowadziliśmy krioterapię, odwiedziła nas telewizja i wiadomość poszła w świat. Dotarła też do Moskwy, od razu przyjechała delegacja - wspomina Nowicki. - Jak to mogło być, że w Polsce taka metoda jest stosowana, a w ZSRR nikt o niej nawet nie słyszał, pytał nas delegat. Największym dobrem uzdrowiska zawsze była i jest solanka oraz borowina.

- To niepowtarzalne dobra, których nie można sztucznie uzyskać - tłumaczy Kołodyński. Lecznicze zastosowanie znalazły m.in. w reumatologii, laryngologii a nawet w leczeniu niepłodności u kobiet, którą kiedyś uzdrowisko również się zajmowało. - Dzisiaj specjalizacja uzdrowiska jest węższa - mówi Kołodyński.

Dotacja i remont
W latach 90 uzdrowisko nie mogło już liczyć na takie wsparcie jak wcześniej. W późniejszych latach zostały wykorzystane szanse, jakie dają środki unijne, pomoc z Urzędu Marszałkowskiego i należyte gospodarowanie środkami pieniężnymi uzdrowiska. Udało wyremontować się m.in. pawilon solankowy i borowinowy, zaplecze gastronomiczne, przywrócić do łask zabytkowy "Modrzew".
Goczałkowice to cały czas dobra marka. Dlatego dbajmy o nią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto