Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej internetowych i telefonicznych wyłudzeń w Skierniewicach. Jak działają oszuści?

Natalia Zwolińska
Natalia Zwolińska
Okazuje się, że oszuści nie działają już metodą "na wnuczka" czy "policjanta". Każdy może zostać zmanipulowany. Na co warto uważać?
Okazuje się, że oszuści nie działają już metodą "na wnuczka" czy "policjanta". Każdy może zostać zmanipulowany. Na co warto uważać? Pixabay
Nie ma dnia, żeby do komendy policji w Skierniewicach nie zgłosiła się osoba poszkodowana przez oszustów internetowych lub telefonicznych.

Oszustwa w Skierniewicach. Już nie "na wnuczka" czy "na policjanta"

Do niedawna ostrzegano przed wyłudzaniem pieniędzy metodą „na wnuczka”, czy też „na policjanta”. Okazuje się, że oszuści znaleźli inne sposoby na przywłaszczenie naszych pieniędzy.

– Oszuści modyfikują swoje metody, ale wszystkie sprowadzają się do jednego: do wyłudzenia od nas pieniędzy – mówi nadkomisarz Magdalena Studniarek, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Skierniewicach.

W ostatnich dniach do skierniewickiej policji zgłosiła się 37-latka z gminy Kowiesy, która straciła prawie 11 tysięcy złotych oszczędności.

– Do kobiety zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika banku. Przekonał kobietę, że musi wypłacić za pomocą Blika swoje pieniądze, żeby je chronić, bo są zagrożone – informuje nadkomisarz Studniarek.

Kobieta uwierzyła mężczyźnie, a sprawcy wypłacili jej oszczędności w bankomacie na drugim końcu Polski.

To nie jedyny przypadek, jednak...

Również 44-letnia skierniewiczanka została oszukana. Tym razem sprawcy posłużyli się internetem.

– Kobieta straciła dwa tysiące złotych przekonana, że kupuje bilety na koncert ulubionego artysty. 44-latka kontaktowała się z oszustem za pomocą portalu społecznościowego, a pieniądze przekazała za pomocą kodu Blik. W rzeczywistości nie otrzymała biletów, a ze wstępnych ustaleń wynika, że podobnie oszukanych osób jest więcej – mówi Magdalena Studniarek.

Okazuje się, że to tylko przykłady oszustw zgłoszonych w skierniewickiej komendzie w ostatnich dniach.

– To niestety pokazuje jak łatwo wierzymy w historie przedstawiane przez nieznane nam osoby – mówi Studniarek.
Jednak warto pamiętać, że oszuści są doskonale zorganizowani i bardzo przekonujący. Udało nam się porozmawiać z jedną z oszukanych kobiet. Przedstawiła oszustwo krok po kroku i zapewnia, że sposób działania osób, które wyłudziły od niej pieniądze był doskonale przygotowany.

od 16 lat

Oszuści są dobrze zorganizowani i działają zgodnie z planem

Do pani Joanny, o godzinie 8.10, zadzwonił telefon. Wyświetlił się numer 22 3070288. Oczywiście kobieta odebrała.

– W słuchawce usłyszałam męski głos. Człowiek przedstawił się z imienia i nazwiska, ale nie pamiętam jego danych. Powiedział, że dzwoni z banku PKO BP, w którym mam konto. Zapytał mnie, czy tego dnia próbowałam wziąć pożyczkę na kwotę 100 tys. zł – opowiada poszkodowana.

Kobieta przeraziła się i zaprzeczyła. Wtedy mężczyzna zaczął dopytywać czy zna panią Dorotę, nazwiska pani Joanna nie zapamiętała. Tutaj również padło zaprzeczenie. Wydarzenia toczyły się bardzo szybko, a rozmówca zaskakiwał kobietę kolejnymi rewelacjami, które każdego mogą przerazić.

– Mężczyzna powiedział mi, że ktoś pozyskał moje dane osobowe i próbował wypłacić w Opolu kwotę 700 zł duplikatem mojej karty oraz zaciągnąć pożyczkę na moje konto – mówi pani Asia.

Podejrzenia kobiety zostały rozwiane bardzo szybko

Kobiecie wydało się podejrzane, że ktoś pozyskał jej dane i dane jej karty. Na co usłyszała, że zapewne korzysta z portali sprzedażowych, na których podawany jest numer konta oraz numer karty kredytowej. Dodatkowo zaczął dopytywać, czy kobieta zabiera ze sklepów potwierdzenia transakcji dokonywanych kartą.

– Mężczyzna poinformował mnie, że jeśli zostawiam potwierdzenia to zostawiam również dane w postaci kodów, które łatwo rozszyfrować i pozyskać dane osobowe. Dodatkowo pytał, czy zwracam uwagę, czy otwierając strony internetowe pojawia się w lewym górnym rogu zamknięta kłódeczka. Tymi wszystkimi pytaniami i informacjami wzbudził moje zaufanie. Ja się na tym zupełnie nie znam, a ilością informacji, które mi przekazywał, krok po kroku nabierałam do rozmówcy coraz większego zaufania – opowiada pani Asia.

Mężczyzna nie chciał żadnych danych kobiety. Nie pytał o adres, numer konta. Nie prosił o zalogowanie się na swoje konto, czy też zainstalowanie oprogramowania. Oszust poinformował kobietę, że padła ofiarą handlarza danymi osobowymi i może to być jeden z pracowników banku. Pani Asia została sprawnie poprowadzona przez „pracowników banku”. Zaciągnęła kredyt, który w całości przejęli oszuści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto