Witaszczyk na dziś: Polak bratem

Obama, który dotychczas unikał wszelkich kontaktów z Polską, dostał od Tuska, czego chciał: transport świeżego mięsa armatniego. Bo Polacy uwielbiają wchodzić swoim sojusznikom bez wazeliny i warunków wstępnych.

Tymczasem w Ameryce awantura. Nawet popierający Obamę demokraci krytykują eskalację afgańskiej wojny i wyliczają jej koszty. Są straszne! Ich zdaniem, utrzymanie żołnierza na tej wojnie kosztuje milion dolarów rocznie! Eksperci twierdzą jednak, że to gruba przesada. Prawdziwe koszty są o połowę mniejsze. Jak to się przekłada na nasze wydatki? Obecnie nasz afgański kontyngent liczy dwa tysiące żołnierzy. Pomnóżmy to przez pół miliona dolarów. Wszystko jasne: dotychczas do amerykańskiej wojny w Afganistanie dopłacaliśmy mld dolarów rocznie, czyli 2,8 mld zł. A będziemy dopłacać prawie miliard więcej, bo wyślemy na wojnę dodatkowo 600 żołnierzy.

Czy pamiętają Państwo, jak w październiku ambasador USA dziękował Polsce za obietnicę wysłania do Afganistanu dodatkowych żołnierzy, a psychiatra Klich twierdził, że Feinstein gada głupstwa, bo nikogo więcej nie wyślemy? Nie gadał głupstw. Mówił prawdę. Klich kłamał.

Amerykańscy przeciwnicy eskalacji działań wojennych złośliwie proponują wprowadzenie "podatku wojennego". Ma to uzmysłowić Amerykanom, ile ta wojna kosztuje. Biedni płaciliby 1 proc., bogaci pięć razy więcej. W Polsce do czegoś takiego nie dojdzie. To biedni zapłacą 5 proc. a bogatym się podatki obniży. Szukanie kasy już się zaczęło. Jerzy Woźnicki, aktywista PO, który studiował za darmo i pewnie jeszcze brał stypendium, właśnie wystawia nam rachunek: chce, aby od 2015 studia były płatne. Tylko czekać, kiedy jakiś cwaniak uzna, że za darmo wystarczy Polaka nauczyć czytania, pisania, dodawania i odejmowania. Ale nie mnożenia, bo mógłby wyliczyć, ile płaci za udział Polski w zagranicznych awanturach.