Sprawa na pierwszy rzut oka wydaje się kuriozalna. Rodzina P. zameldowana jest w Zabostwie Małym pod Łowiczem, gdzie posiada znacznej wartości dom jednorodzinny i gospodarstwo rolne o powierzchni ponad 2 hektarów. Chodzi o małżeństwo z piątką dzieci, w tym niepełnoletnią córkę oraz cierpiącego na zaburzenia psychicznie syna. Pan P. od kilku lat pracuje w Norwegii i co miesiąc, jak zapewnia, przesyła rodzinie po kilka tysięcy zł na bieżące wydatki. Poza tym pani P. otrzymuje z MOPS świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 520 zł miesięcznie. Jej niepełnosprawny syn dostaje natomiast rentę socjalną i zasiłek pielęgnacyjny łącznej wysokości prawie 680 zł miesięcznie.
Marek Dziedziela, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łowiczu, dwukrotnie wspierał już zasiłkiem celowym rodzinę P. Gdy pani P. w ubiegłym roku po raz trzeci wyciągnęła rękę po pieniądze przeznaczone na pomoc dla ubogich, dyrektor MOPS powiedział "nie". Miało to miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Kobieta, wynajmująca za 1,1 tys. zł mieszkanie w Łowiczu, prosiła o 200 zł na żywność, leki i opłatę zajmowanego lokalu.
- Sytuacja materialna tej rodziny nie uprawnia jej do pomocy społecznej - twierdzi dyrektor Marek Dziedziela, który poprosił sąd o ustalenie statusu finansowego rodziny z powiatu łowickiego. - Sąd uznał, że działanie tej pani jest próbą wyłudzenia świadczenia z pomocy społecznej.
O co więc naprawdę chodzi? Jak się okazuje, mimo pozorów w rodzinie P. nie jest dobrze. Małżeństwo przechodzi poważny kryzys, a do spłacenia pozostaje kredyt zaciągnięty na budowę domu pod Łowiczem. Dług w wysokości ok. 70 tys. zł ściąga komornik sądowy.
- W wynajmowanym mieszkaniu mieszkam z niepełnosprawnym synem - opowiada zrozpaczona pani P. - Z tego co zarobię, dostaniemy z MOPS i od męża, miesięcznie uzbiera się 1,7 tys. zł. Tymczasem na życie wydajemy 3 tys. zł. Bez dodatkowej pomocy MOPS po prostu nie przeżyjemy. Mąż czasem coś wyśle, innym razem nie. Na jedzenie pożyczyłam od ludzi już 5 tys. zł.
Mieszkająca w Krakowie matka pani P., która jest jej pełnomocnikiem, domaga się odwołania ze stanowiska dyrektora MOPS, który nie chciał po raz kolejny finansowo wesprzeć rodziny z powiatu łowickiego. Kobieta ma też pretensje, że szef MOPS nie chciał pozwolić jej na wgląd do akt dotyczących córki.
- Uważam, że skarga jest bezzasadna, ale ocenę jej pozostawiam członkom Rady Miejskiej w Łowiczu - mówi burmistrz Krzysztof Kaliński.
Będzie ona rozpatrywana pod koniec września. W tym tygodniu za jej odrzuceniem głosowała komisja społeczna działająca przy łowickiej radzie.
null[/wideo]
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?