Akcja Pelikana z policją w tle na targowicy

Trzecioligowiec z ul. Starzyńskiego jest dzierżawcą miejskiego targu oraz pobiera w imieniu ratusza opłaty targowe. W piątek, 19 września klubowi poborcy pojawili się na rynku w asyście policji. Jak wyjaśnia Jan Skomiał, członek zarządu KS Pelikan Łowicz, za sprawą skarg handlujących i sprzedających dzierżawca targowiska postanowił usunąć osoby, które prowadzą sprzedaż w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Oczywiście wcześniej została ściągnięta z nich opłata targowa.
- Działanie Pelikana jest bardzo czytelne: ma ogromny długo wobec Urzędu Miejskiego w Łowiczu i chce go spłacić naszym kosztem - mówi jeden z handlujących. - Nie rozumiem jednak, dlaczego dodatkowe opłaty naliczono właścicielom pawilonów handlowych, którzy zwyczajowo wystawiają przed nimi swoje produkty na sprzedaż. Wcześniej nikt nas za to nie kasował. Co gorsza, ludzie traktowani są wybiórczo. Jednym kazano płacić, a innym nie.
Pretensje mają też drobni handlarze, którzy handlują w przejściach między pawilonami. Jan Skomiał przypomina, że nie jest to miejsce do tego przeznaczone.
- Fakt, że utrudnia nam się życie wziął się z konfliktu między Polakami handlującymi na targu a społecznością romską, która jest im solą w oku - mówi jedna kobieta handlująca na targu. - Ale czy trzeba było od razu wzywać policję?
Jan Skomiał twierdzi, że jej rola ograniczała się jedynie do legitymowania i usuwania opornych. Urszula Szymczak, rzecznik łowickiej policji dodaje, że interwencja funkcjonariuszy zakończyła się pouczeniami.
- To, co dzieje się na łowickiej targowicy zakrawa na kpinę - uważa inny handlujący na popularnym "rynku". - Targowica daje pracę lekko licząc 500 osobom. Ludzie płacą za możliwość handlu, a ich pieniądze miast iść na modernizację targowiska w większości dostaje na własne potrzeby dzierżawca. W efekcie targ jest pośmiewiskiem nie tylko w Łódzkiem.